sobota, 31 sierpnia 2013

Wakacyjną opowieść czas zacząć… od Polski


Wakacyjną opowieść czas zacząć… od Polski

 

Antek na poduchach w Zamku, w Poznaniu.

Sporty z dziadkiem
 

Spędziłam w moim kraju z Antkiem równe trzy tygodnie, od niedzieli do niedzieli. Trudno będzie streścić ten czas w jednym wpisie. Był to szczególny okres, czas powrotu do korzeni, odkrywania pewnych spraw na nowo, czas kilku niezwykle miłych niespodzianek ale też powrotów do zmor z przeszłości, które już jednak straciły sporo ze swojej wrogości.

Zacznijmy od początku…

 
 

Podróż w obie strony, samolotem tzw : tanich linii, po prostu się odbyła, punktualnie, w miarę poprawnie ale niczym pozytywnym mnie nie zaskoczyła sama w sobie choć… Na lotnisku w Beauvais, wylatując do kraju spotkałam w kolejce do rejestracji bagażu moją panią profesor z liceum, ulubioną profesor bo tę, która uczyła mnie francuskiego w liceum ! Zaskoczenie było całkowite ale jakże miłe. Całą drogę przegadałyśmy… stare czasy, nowe liceum, nasze życia, jakże różne i nasze obecne kontakty, bo je odnowiłyśmy ! To była jedyna nauczycielka, która była obecna na moim ślubie kościelnym w Polsce w 1999 roku i weselu… i po tych latach znów jesteśmy w kontakcie.

 
Na ryneczku w Srodzie Wielkopolskiej - urokliwym!

Antek z prababcia Maria, lat 87.


Pobyt w kraju podzieliłam na 3 równe części. Tydzień u moich rodziców, tydzień w Wałczu i ostatni tydzień znów pod Poznaniem. Program mieliśmy bogaty bo byliśmy kilka razy w teatrze w Zamku w Poznaniu, odwiedziliśmy kilka lokalnych muzeów w tym warsztaty dziecięce, byliśmy w Termach maltańskich, gdzie niezbyt nam się podobało… Co dwa dni odwiedzaliśmy Dom Bretanii, gdzie zapisałam Antka do biblioteki, gdyż mój syn czyta średnio 1 książkę dziennie i przywieźć ich na całe wakacje ne zdołałam więc wypożyczaliśmy tam… zajadając się przy okazji desereami w różnych kawiarniach, ale o tym osobny wpis.

Wystawa fotografii mojego wuja w muzeum regionalnym w Walczu.

Bunkry Walu Pomorskiego, zwiedzamy...


Z synem kuzynki, Mikolajem, lat 3.

Moja prawie 100-letnia ciocia Maria, ostatnia z rodziny siostra mojego dziadka.
 

Antek wariował też prawie codziennie ze swoimi kuzynkami oraz uprawiał sporty z dziadkiem : koszykówkę, badminton i futbol… grali codziennie !

 

Pobyt w Wałczu to sporo wizyt u mojej rodziny oraz sporty. Antoś miał lekcje tenisa z trenerem, którego znalazłam w Ośrodku przygotowań olimpijskich na Bukowinie. Pan Artur okazał się znakomitym trenerem… Antek go uwielbia! On był zachwycony poziomem mojego malucha. Wynikło z tego to, że w przyszłńm roku możliwy jest jego udział w obozie sportowym, 10 dniowym i mój też bo rodzice innych trenujących z nim dzieci chcieliby bym dawała lekcje francuskiego ich pociechom podczas tego zgrupowania. Plany więc mamy…


Codziennie pływaliśmy też w jeziorze, wypożyczaliśmy kajaki, rowery, chodziliśmy też na basen… bo tam była długa zjeżdżalnia…
 
Moj kuzyn Andrzej uczyl Antka lowic ryby i oto pierwsza plotka!

Wakacyjny trener tenisa, pan Artur Ochrymowicz, w Centralnym Osrodku Przygotowan Olimpijskich na Bukowinie - znakomity trener, Antka fascynacja!

Z babcia na spektaklu dzieciecym w Zamku poznanskim.

i wyjadanie czekoladek z Marysia, wnuczka przyjaciolki mojej mamy...

przygotowanie do wyplyniecia...

 
i na kajaku z dziadkiem

Niesmialosc mojego malucha... pies przyjaciol.
 

 

W jedno popołudnie wybraliśmy się na zwiedzanie bunkrów na Wale Pomorskim oraz wojennego cmentarza żołnierskiego. Antek był zafascynowany, wzruszony, jakiś taki zamyślony jakby rozumiał więcej niż mi się wydaje. Dużo długo potem o tym rozmawialiśmy. W bunkrach, zupełnie przypadkowo spotkałam jakąć oficjalną delegację z Wałcza, panią Burmisztrz, jednego posła i starostę, który okazał się być szkolnym kolegą z ławki mojego ojca… Świat jest mały!

Przyjemnie nam się rozmawiało.

 

Najważniejsze jednak dla mnie były rozmowy z moja prawie 100-letnią ciocia Marysią… Ona jest dla mnie kimś wyjątkowym, ogniwem naszej rodziny, kimś kto jeszcze tak wiele pamięta, że nie nadążam z nagrywaniem tego co mówi, z zapamiętywaniem.

 

To był ciekawy pobyt, wyjątkowy, z tysiącem spotkań, rozmów, odkryć… Następny niebawem.