niedziela, 8 grudnia 2013

Zenada... o Nelsonie Mandeli

Przeczytałam tekst pana Terlikowskiego a portalu fronda i nieco mnie zmroziło ale by coś na ten temat napisać trzeba było sprawę nieco przemyśleć.



I tak pan Tomasz Terlikowski pisze na owym portalu, że za Mandelę to się modlić trzeba a nie wynosić go na ołtarze bo za jego rządów czarni napadali na białych, gwałcili białe kobiety i jeszcze ustawę aborcyjną przegłosowali a co za tym idzie 90 tysięcy płodów ginie w RPA każdego roku, we Francji ponad 200 000 a biali ustawę przegłosowali sic!



Są to jedyne dwa argumenty pana Terlikowskiego  stanowiące o tym, że Mandela “Aniołem” nie jest.



Pierwsze co mi się nasunęło to myśl czy aby pan Terlikowski Bogiem nie jest? Bo skoro osądza a mówi o sobie katolik a w Biblii napisano, “ nie sądź bo sam będziesz osądzony” to albo ma kłopot z lekturą wiary, którą wyznaje albo rzeczywiście Bogiem się czuje?







W jednym tylko z panem Terlikowskim się zgadzam: Mandela aniołem nie był! Ale czy nie jest? Tego już nie jestem pewna bo skoro umarł to może już jest?



Nie był, gdyż jako człowiek nienawidził, ba nawet bił się w imię swoich racji, i bił swoją pierwszą żonę jak niejednokrotnie przyznał i pewnie jeszcze wiele innych grzechów popełnił.







Tylko czy można zredukować osobę, życie, pracę Mandeli do tego co wyżej, do bojówek jego współobywateli, które gwałciły i zabijały, do ustaw choćby nawet tej dotyczącej aborcji? A gdzie chociażby jedno zdanie o Komisji “Prawda i pogodzenie”? Gdzie słowo o jego wielkiej przyjaźni z arcybiskupem Desmond Tutu? Gdzie zdania o jego związkach z głowami naszego kościoła, katolickiego, a Terlikowski podobno do niego należy? Myślę o Janie Pawle II i o Benedykcie XVI?



Nie ma… Tekst pana Terlikowskiego tak naprawdę nie mówi NIC o Mandeli, za to mówi o jakiś bliżej niezidentyfikowanych osobnikach, którzy w jakiś bliżej niezydentyfikowany sposób byli z Mandelą związani ( żadnego dowodu jednak nie ma w tekście na to!) I którzy zła wiele wyrządzili. Żadne inne słowo nie przychodzi mi do głowy jak po prostu Żenada, merytoryczna, duchowa, ludzka po prostu…



Cały świat doceniał i docenia to co zrobił Mandela, jego odwagę, jego siłę, ducha, pan Terlikowski raczej doceniony za artykuł o Mandeli nie będzie. Więc może to jakiś wyraz frustracji? Nie wiem…











Osobiście jestem poruszona i wzruszona. Mandela jest i był i pozostanie jak dla mnie autorytetem, nie, nie Świętym, a człowiekiem, który potrafił wznieść człowieczeństwo na zupełnie inny, wyższy wymiar, który potrafił odrzucić to co w nas najniższe i najpodlejsze – RASIZM w jakiejkolwiek formie…







Wszystkie moje lekcje, w piątek rozpoczęłam od przeczytania, dość długiego, dialogu, z 1998 roku, pomiędzy Mandelą a Clintonem o nienawiści i o przebaczeniu. Czytałam około 10 minut. W każdej z klas, nawet tej najtrudniejszej, zapanowała “grobowa” cisza. Kilka uczennic ocierało łzy… Na tablicy napisałam Nelosn Mandela 1918-2013… zapisali to w zeszytach, świadomi tego, że biorą udział w historycznym wydarzeniu. Bo historia to nie tylko to co było i to co można znaleźć w archiwach, histoira czasu teraźniejszego jest dziś dziedziną wiedzy skupiającą wielu badaczy… I warto rozpoznawać momenty ważne, znaczące dla nas wszystkich.



Jednakże ludzi pokroju pana Terlikowskiego i u nas nie brakuje… gdy spytałam koleżankę po fachu czy mówiła o Mandeli na swoich lekcjach ta popatrzyła na mnie i wypaliła “ Jak mi Ministerstwo edukacji powie, że mam mówić to powiem, jak narazie nic nie powiedziało”. I tutaj też no comment…

1 komentarz: