wtorek, 30 czerwca 2015

O tym jak egzaminy gimnazjalne we Francji poprawialam... i wytrzeszcz oczu wzbudzalam.

 photo DSCF3220_zpsiqqklog7.jpg



 

Na dodatek, że mamy dziś w cieniu 40°C i dobrze ponad 50°C w słońcu to właśnie ten dzień został wybrany na poprawianie kończących gimnazjum egzaminów.

 

W czwartek i w piątek pilnowałam, dzisiaj poprawiałam : Historię-Geografię i WOS                ( odpowiednik naszego polskiego Wosu-u). Ten egzamin choć przewidziany na 2 h był tak mega prosty że większość uczniów skończyła go w godzinę w piątkowy poranek. Choć po dzisiejszej sesji poprawkowej wyniki są dość kipskie, średnia nie przekracza dobrej połowy.

 

Jak to wygląda we Francji ?

 

Otóż kilka dni przed dniem korekty otrzymuje się oficjalne pismo z kuratorium, że jest się korektorem. Trzeba więc w wyznaczonym dniu, o wyznaczonej godzinie stawić się w centrum egzaminacyjnym czyli w jednym z gimnazjów regionu wyznaczonym do tego celu. Rozpoczynamy kawą… następnie 3 komisje przedmiotowe się zbierają i następuje dystrybucja poprawionego już egzaminu. Wszyscy muszą oceniać tak samo, to samo waloryzować i podobne błędy sankcjonować.

Po ustaleniu szczegółów idziemy do kolejnego sekretariatu po pierwszą paczkę kopii do poprawienia. Ja dziś miałam 46 egzaminów i poprawiałam od 8 do 14h non stop z 20 –sto minutową przerwą na lunch.

 

O 13 h gwiazdki mi przed oczami latały ale trzeba było wytrwać do końca.

Egzaminy są podzielone na paczki – po około 10 sztuk w paczce. Każda paczka ma 2 inne kody, wszystkie egzaminy są anonimowe, widnieją na nich tylko numery. Po sprawdzeniu połowy należy podłączyć się do komputera i zarejestrować wszystko na specjalnym serwerze ale by go włączyć trzeba mieć kilka zakodowanych numerów. I kolejna paczka…

 

Warunki dzisiaj do tego typu pracy były dramatyczne. W salach było po 34°C… skupić się nie było można. Pracę wykonałam i mam tylko nadzieję, że się nie pomyliłam…


Dodam tylko, że zawsze jestem JEDYNYM nauczycielem poprawiającym egzaminy i matury z moich przedmiotów i nie będącym rdzennym Francuzem! Wzbudza to naogół wytrzeszcz oczu i ogolne zdziwienie!



sobota, 27 czerwca 2015

19,68/20 średnia Antka ; Kermesse czyli zakończenie roku szkolnego we Francji

 photo DSCF3174_zps0y6kv24x.jpg
Antos przed jednym z wejsc do szkoly, na bialo-czerwono!





 


Taką średnią uzyskał mój syn na zakończenie 4 klasy szkoły podstawowej. Do opisowego świadectwa liczącego 6 stron A4, załączono gratulacje i brawa nauczycieli oraz dyrektora szkoły. I czego rodzic może chcieć więcej ???


Antek nie tylko ma przecież taką średnią…

-          gra w lidze francuskiej tenisa

-          gra w szkole dla elit golfa

-          gra dość dobrze na saksofonie w konserwatorium

-          gra znakomicie w teatrze

-          śpiewa w chórze na poziomie koncertowym


I jest, przede wszystkim jest cudownym chłopcem z uśmiechniętą buzią, blond czupryną, błękitnymi oczami. Uwielbia się przytulać i… modlić… taki dziwny jest jak na dzisiejszy świat! Uwielbia czytać i uwielbia historię za to prawie nigdy nie ogląda TV a z gier komputerowych zna jedną Clash of clan, w którą gra może raz na tydzień albo raz na dwa tygodnie… Takie niedzisiejsze dziecko, z ambicjami, z darami, które staramy się rozwijać codzienną, ciężką i rzetelną pracą. photo DSCF3176_zpskdgc17zi.jpg
Szkolny dziedziniec przed kolacja... stoly, w tle budynek liceum

Wczoraj Antek zakończył rok szkolny choć trwa on u nas jeszcze cały przyszły tydzień. Mój syn wyjeżdża jednak na tournée, na całe 2 tygodnie ze swoim chórem Petits chanteurs de Bordeaux, będzie można za nimi śledzić na Facebook’u. Pierwszy raz jedzie na tak długo, tak daleko sam… bez mamy i taty. Stresuję się nieco, ale staram się mu tego nie okazywać zachowując cały czas pozytywny dyskurs.



 photo DSCF3178_zpsccxjeal8.jpg
Czekajac w kolecje do strzelnicy



 photo DSCF3179_zps8mqeabic.jpg
Bieg z namoczonymi gabkami


 photo DSCF3181_zpsq2gfp04l.jpg
Dyrektor na scenie, zbiorka do spiewania


 photo DSCF3183_zps2alqm8y5.jpg
Poczatek kolacji... obok Antka Artur jego przyjaciel i mama Artura - Florence, obok niej Sylvie, przyjaciolki moje.




Wczoraj wieczorem, w antkowej szkole odbył się wieńczący rok szkolny wieczór zwany tutaj Kermesse – to taka forma zabawy,stanwisk z grami, konkursami, nagrodami połączona z kolacją na szkolnym dziedzińcu, występami, śpiewami.


Wieczór rozpoczął się o 16h a zakończył dobrze po 22h…


Na szkolnym dziedzińcu ustawiono długaśne stoły przykryte papierowymi obrusami. Tutaj od 19h rozpoczęła się kolacja złożona z przystawki: sałtaka z melona i arbuza; dania głównego: frytki i kiełbaski z rusztu oraz deseru: sałatka owocowa albo tarta normandzka z jabłkami. Były też wina, napoje, kawy…



 photo DSCF3188_zpsxposctmh.jpg
Moj maz ze swoja kolacja, Florence i "kawaleczek" Hervé, meza Sylvie...



 photo DSCF3189_zpshurkqunm.jpg
Jak zawsze usmiechnieta Sylvie, bardzo ja lubie! mama Marka-Antoniego, przyjaciela mojego Antka.




Zanim jednak rozpoczęliśmy jedzenie… włączyliśmy się w stoiska gier. Mój mąż przez godzinę sterował ruchem przy nadmuchiwanym zamku – do skakania dla najmłodszych, ja sprzedawałam ciasta. Antek z kolegami szalał! Od stanowiska do stanowiska… za kuponikami po 0,50 euro zaliczył: strzelinicę, rzuty do puszek, bieganie z gąbką przez przeszkody, wyławianie plastikowych kaczek, rymowanki, kręgle drewniane itd, itd…


 


Przed 19h wszyscy zebrali się przed sceną i śpiewali dla 2 odchodzących na emeryturę pań nauczycielek… było też sporo łez! Szkoła liczy prawie 800 uczniów i wczoraj było nas na szkolnych dziedzińcach pawie 2000 osób!


 


Podczas kolacji śpiewał i tańczył zespół Basków – stąd też nasze, prawie u wszystkich biało-czerwone stroje! Później tańcerze z zespołu tańczyli przed sceną z wszystkimi chętnymi…







 photo DSCF3175_zpsk6u3qiga.jpg


Pomimo wczorajszego, smutnego dnia we Francji, staraliśmy się bawić, nie pokazywać dzieciom, że barbarzyńcy dopuścili się zbrodni w kilku miejscach na świecie w tym samym dniu, w którym oni tak bardzo cieszyli się z nadchodzącego lata. Bo normalność, życie normalne i radosne musi trwać, jest miarą naszego człowieczeństwa.

czwartek, 25 czerwca 2015

O tym jak zostałam « najlepszym nauczycielem » czyli będę się chwalić…

 photo DSCF3171_zpsvivf5qdk.jpg





Wczoraj mieliśmy ostatni dzień lekcji w naszym gimnazjum. Dzisiaj już siedziałam na egzaminach kończących gimnazjum, jutro też będę. Wracam jednak do wczoraj. Na przerwie o 10h30, moi uczniowie, poprosili o mnie w pokoju nauczycielskim i przy otwartych drzwiach wręczyli mi ten oto dyplom czy certyfikat, który widnieje na zdjęciu. Otóż zostałam nim odznaczona jako, ich zdaniem, « najlepszy nauczyciel historii i geografii w roku 2014-2015. Cóż w pisowni jest kilka błędów ale liczy się gest !

 

Byłam wczoraj strasznie dumna i tak mi się rzewnie zrobiło na duszy, że ja początkujący nauczyciel, na 6 nauczycieli uczących tego przedmiotu w naszym gimnazjum zostałam tak ślicznie odznaczona ! To jest coś !

Uczniowie w naszym gimnazjum co roku przyznają te tytuły ich ulubionym nauczycielom przedmiotowym. Mi to sprawiło wielką radość u innych wywołało kąśliwe uwagi. Tak to zazwyczaj wśród ludzi bywa, zazdrośników i zawistników nigdzie nie brakuje ! Ja jednak mam, choć miałam też w ciągu roku szkolnego, namacalny dowód na to, że to co robię ma sens, wzbudza zainteresowanie i sympatię. Na załączonej kartce moc ciepłych słów i komplementów. Moje karta do samochodu została ozdobiona wykonanym przez uczniów czerwonym sercem z napisem « najlepszy nauczyciel historii i geografii ». Nawet pani w piekarni je zauważyła ja położyłam kartę na ladzie szukając portfela he, he, he…

 

Nie wiem jeszcze wciąż gdzie będę pracować w przyszłym roku. Wiem, że jestem nauczycielem zastępczym w całym departamencie Gironde i sam ten fakt bardzo mnie ucieszył bo baliśmy się, że wyślą mnie do Dordogne albo do Lot et Garonne i wtedy nie mogłabym spać w tygodniu, w domu a tak… pewnie będę trochę jeździć po deparatmencie ale do najdalszego punktu mam 160 km, około, więc spać będę w domu… mam nadzieję.

środa, 24 czerwca 2015

Soldes = Obniżki czyli o tym jak skutecznie obniżyłam poziom zasobów mojego konta.

 photo DSCF3164_zpse3ttkl0c.jpg



 

Nie wiem jak u was, ale we Francji Soldes są instytucją ! Te zimowe w styczniu i te letnie czerwcowo-lipcowe napędzają tłumy do sklepów. Dzisiaj rozpoczęły się u nas letnie obniżki i jak każda dbająca o swój wygląd kobieta aczkolwiek z ograniczonymi zasobami finansowymi wyruszyłam, zaraz pop racy, na łowy.

Muszę tutaj przyznać, że nigdy nie kupiłam jeszcze ani butów ani odzieży, których cena nie była by obniżona i to o 40% minimum.  Poluję zazwyczaj na te sztuki co mają 50% mniej albo i więcej. A że rbię to dwa razy w roku to zakupów jest zazwyczaj, w ten pierwszy dzień obniżek sporo – to to co widzicie na pierwszym zdjęciu. Zdarza mi się zamawiać coś na ventes privées albo na Bazarchic w ciągu roku.

 

Wyjechałam z domu o 14h, wróciłam o 17h30 i tyle zdąrzyłam kupić. Kupuję tylko dla siebie i dla Antka, mąż obsługuje się sam. Nie znam się na modzie, nie ubieram się modnie bo wolę klasykę i sportowy chic, tak mi wygodniej i tego wymaga moja praca. Wybieram rzeczy z tzw: średniej półki, na te super chic najzwyczajniej mnie nie stać, n ate słbaj jakości typu Zara, Pimkie czy inne Camaïeu szkoda mi pieniędzy. Ta średnia półka jest u mnie uzupełniana kilkoma rzeczami podstawowymi np z Monoprix albo kilkoma przedmiotami pożądania z górnej półki.

 





 photo DSCF3163_zpswqripull.jpg

I tak w tym co widzicie ta “odrobina luksusu” to kilka rzeczy od Arthur Vicomte. Dla Antosia głównie bo ja mam tylko kaszmirowo-bawełniany golf…

-dwie pary szortów w granatowe paski

- czerwone spodnie slim

- Polówka

- bluza z kapturem błękitna na zamek…

 

Dalej dla Antka ze średniej półki od Cyrillus:

  • dwie koszulki,
  • szorty
  • jeans
    Do tego ma 2 pary butów:
    -wiązane Reebok z granatowej skóry za 12,5 euro oraz
    - tradycyjnie skórzane Geox na rzepy… ponosi je prawie rok a były o 50% tańsze czyli 32,5 euro.
     

 photo DSCF3166_zps5ga5zr0y.jpg

 photo DSCF3167_zpswaaugooq.jpg
Dla mnie?
-Od Massimo Dutti; dwie koszulki lniano-jedwabne i ta piękna jedwabna bluzka z wiązanymi mankietami… chyba najbardziej mi się podoba z wszystkich zakupów!
- od Geox – letnie czółenka granatowe na obcasie i sportowe skórzane buty Navy
- Od Princesse Tam Tam – dwa komplety bielizny: biały i granatowy w białe groszki – uwielbiam Princesse i tylko tę markę noszę, do tego letnie jeansy od Princesse jasno niebieskie i białe spodenki sportowe na moją gimnastykę i na tennis.
- Od Reebok plecak so woman i sportowy biustonosz …
 
Czekam jeszcze na granatowe balerinki bo zamówiłam w Bloch, australijska marka dla tancerek… w zeszłym roku kupowałam u nich różowe, super się w nich biega… teraz będą granatowe…
 
I to by było na tyle… sporo tego, ale każda rzecz kilka lat posłuży…
A wy co kupujecie na obniżkach?
 



 photo DSCF3168_zpslffbbgxv.jpg

wtorek, 23 czerwca 2015

Czy jesteście za… DENUNCJACJA ? Maltretowanie dziecka…




 

Mam problem i nie wiem co zrobić. Pisałam kiedyś, że obok mojego domu, w bliźniaczym domu, mieszka francusko-amerykańska rodzina. Na początku zakolegowałam się z moją amerykańską sąsiadką, Rebeccą. Szybko się to jednak skończyło.

Trwa lato, większość czasu spędzamy na tarasach i… nie mogę słuchać już ciągłego jej wrzasku na dziecko, uderzeń i płaczu dzieciaka! Jej synek, Max ma 2,5 roku, jego brat ma 15 lat. Mąż tej kobiety pracuje w Paryżu i jest w domu tylko w soboty i w niedzielę.

 

Gdy przyjeżdża, moja sąsiadka zaczyna się śmiać, rechotać wręcz… nie słychać krzyku, podniesionego głosu… w pozostałe dni tygodnia rozgrywa się tam chyba dramat małego dziecka. Dziecko też krzyczy, często krzyczy… ale jego mama wrzeszczy kilka razy dziennie na nie i często słychać dzwięk odmierzanych klapsów czy innych uderzeń. Gdy pojawia się starszy brat – nieco to cichnie… gdy mama zostaje z małym sama następuje apogeum krzyków.

 

Dziś przy obiedzie już chwytałam za telefon by zadzwonić pod specjalny numer zarezerwowany dla bitych dzieci, ale mąż mnie powstrzymał twierdząc, że nie możemy tak się mieszać. Niestety chyba się wmieszam bo dłużej jej wrzasków i płaczu tego małego nie wytrzymam!

 

Nie wiem co byście zrobiły w tej sytuacji? Co należy zrobić w tej sytuacji? Ja już boję się wyjść na taras by znów czegoś nie usłyszeć…

 

Ta cała rodzina jest jakaś dziwna… Matka nie pracuje. Syn uczy się w dobrym gimnazjum ale też pobiera lekcje prywatne w domu czy pobierał. Kilkakrotnie spotkałam go na parkingu przed domem kilka minut po godzinie 6 h rano sic !  bo musiał jak mi powiedział naprawiać swój rower…

Ci ludzie nigdy nie wyjeżdżają na wakacje – były trzy razy po 2 tygodnie, od czasu jak tutaj mieszkamy ale oni nigdzie się nie ruszyli, ich dzieci też nie. W każdy week-end siedzą całymi dniami na tarasie od rana do wieczora i robią barbecue ze 2 razy dziennie… Zawsze sami… nigdy gości, przyjaciół syna czy kogokolwiek… z tego co zdąrzyliśmy zaobserwować. Dla mnie, dla nas to jest jakiś niespotykany styl życia… I ten krzyk?

Co robić?

niedziela, 14 czerwca 2015

Elitarna szkoła czyli Ecole d’élite trochę jak Generał Niegolewski…

 photo DSCF3144_zpsw4jq7zqd.jpg




 

Wczoraj wieczorem, z okazji imienin Antka spotkaliśmy się w pizzeri z parą przyjaciół. Antek otrzymał kolejny prezent od Eric’a – ołowianą postać generała Andrzeja Niegolewskiego… bohatera z 1808 roku spod Samosierry. Nie muszę opisywać jak bardzo się ucieszył !  Następnie przez pół kolacji rysowali z Eric’iem na restauracyjnym papierze – podkładce pod talerz plan tej bitwy, rozmieszczenie wojsk i samego Napoleona. Eric fantatsycznie opowiada i jest najbardziej interesującym historykiem jakiego bezpośrednio znam !

No a między nim a Antkiem – prawdziwa przyjaźń.

 

Ostatni tydzień obfitował w antkowe sukcesy ale to co wydarzyło się od piątkowego wieczora do dzisiejszego południa bardzo nas wszystkich zaskoczyło.  Otóż w piątkowy wieczór poinformowano nas, że Antek wygrał środowy turniej golfowy i jego wynik pozwolił mu na przeskoczenie 13 punktów indeksowych. Co samo w sobie jest wyczynem. Francuska federacja golfa opublikowała więc na swoich stronach, że Antek jest najlepszych graczem w naszym regionie, oczywiście w jego grupie wiekowej. Za tym popłynęły wczoraj telephony od regionalnych szkół golfowych z propozycjami trenowania go…

 

I tego zupełnie się nie spodziewaliśmy bo Antek ma swój klub, w którym trenuje. Zachęceni propozycjami umówiliśmy się dzisiaj rano, na 11h, w Golfie Médoc, wybranym w 2015 roku najlepszym golfem we Francji. Tam czekała już na nas dyrektorka centrum treningowego… i zaproponowała Antosiowi dołączenie od września do ich szkółki elit. I muszę przyznać, że jak nam pokazała centrum to… hm byliśmy pod wrażeniem!

 

Antek dysponowałby tam 4 h treningiem w tygodniu: lekcje indywidualne i grupowe, prywatnym Practic’em, zimą ogrzewanym! – sic! Jeszcze takiego luksusu nigdzie nie widzieliśmy!, osobistym profesorem do przygotowania fizycznego i mentalnego. Wygląda to bardzo zachęcająco… Antek wniebowzięty bo czuje się chyba już jak wschodząca gwiazda, którą stojąc twrado na ziemii nie jest! W przyszłą sobotę mam próbny trening… po którym ma się wypowiedzieć czy mu się podoba czy nie…

 

Myśleliśmy, że pani dyrektor centrum za chwilę go będzie błagać by do jej klubu wstąpił… była bardzo zmotywowana samym pozyskaniem naszego niespełna 10-letniego syna dla klubu…

 

Jest tylko jeden drobny problem… Antka rozkład zajęć i jego już granie we francuskiej lidze tenisa… tylu rzeczy naraz i na takim poziomie zrobić się nie da… trzeba będzie wybierać a mój syn do wybierania skory nie jest!

piątek, 12 czerwca 2015

Mój emigracyjny dzień z Chodakowską, polskim radiem i mnóstwem zajęć.




 

Siedząc wczoraj wieczorem już w wannie wypełnionej pachnącą pianą pomyślałam sobie o kończącym się wczorajszym dniu. Dopiero bowiem w tym momencie udało mi się ocknąć z codziennego pędu i spojrzeć wstecz. Większość moich dni przypomina tej wczorajszy i czasami zastanawiam się czy inne, czy wszystkie mamy też tak mają ? Czy moje polskie, emigracyjne znajome również tak pędzą ? Co nas łączy a co nas dzieli ?

 

Dzień rozpoczął się pobudką o 5h40 ? Za oknem szary świt ale ciemnawo bo padało. Staram się rozpoczynać moje dni gimnastyką z Ewą Chodakowską bo od kilku miesięcy zostałam jej “fanką”… hm? nie wiem czy jej bo przecież jej osobiście nie znam, ale jej treningów na pewno! Zrobiłam 40 minut programu Skalpel ( jak mam więcej czasu i mogę wstać później czyli w week-endy i w piątki to ćwiczę Trening z gwiazdami, Ekstra figurę albo Turbo wyzwanie). Śledzę też jej stronę na Facebooku bo jest bardzo motywująca. Niestety nie stosuję proponowanej diety bo mamy zupełnie inny styl jedzenia we Francji, inny od polskiego. Produkty sezonowe są dla mnie najważniejsze, ich różnorodność i jakość. Dlatego jak czytam jadłospisy to się nieco dziwię… bo nigdy nie ma w nich innego mięsa jak wieprzowina i kurczak a ja jem szereg innych, nie widziałam nigdy zbyt wiele świeżych ryb: tuńczyk jest zawsze z puszki a przecież lepszy jest świeży, makrela jest wędzona gdy ta świeża jest o niebo lepsza, nie mówiąc o dziesiątkach gatunków ryb i owoców morza, które mamy nad Sekwaną ale, które są chyba rzadkością w Polsce jak jagnięcina czy cielęcina. Nie wspomnę o gatunkach serów… Cóż co kraj to obyczaj.

 

O 6h25 jestem już pod prysznicem a o 6h40 jem śniadanie, rozłożone na 2 części bo owoc ze śniadania wraz z 5-cioma migdałami połykam na 10 minutowej przerwie w szkole o 10h30, inaczej nie przetrwałabym do obiadu!

 

O 7h15 wyjeżdżam z domu, do szkoły, do pracy… belfrem jestem… dojeżdżam około 8h - 8h10 zależy jaka jest przejezdność drogowa, do mojego gimnazjum. Lekcje zaczynam o 8h25. Najpierw 2 godziny non stop, potem 10 minut przerwy – lecę do okupowanej przez kolegów toalety ( he, he mamy 2 na 80 osób, więc jest zawsze kolejka!), jem owoc, piję wodę mineralną i z powrotem na podwórko szkolne po kolejne klasy. Kolejne 2 godziny lekcji, każda po 55 minut we Francji.

Wczoraj skończyłam o 12h35 – prawdziwy LUKSUS! W drodze powrotnej zrobiłam zakupy: owoce, warzywa, mięso, ryby, jajka i sery na cały nadchodzący tydzień, to jakieś 120 euros na nas 3. Gdy dojechałam do domu koło 13h40 mąż odgrzał już obiadek: naleśniki bretońskie z mąki gryczanej i młodą kapustkę z marchewkami i koperkiem.

 

Po obiadku o 14h15 sprzątanie domu… zaliczone, bo mąż robi swoją połowę a ja swoją także każde z nas ma po 1,5 h sprzątania w tygodniu.

 

Przed odebraniem syna ze szkoły o 16h45 zdążyłam poprawić 30 sprawdzianów jeszcze.

Wróciłam z Antkiem do domu, dałam mu podwieczorek, sama też swój zjadłam bo to są zawsze owoce… kolejna klasa sprawdzianów do poprawienia. Zrobione! Mąż odwiózł naszego syna do teatru na 18h30 bo Antek znów wczoraj grał. W tym momencie zrobiłam prasowanie z całego tygodnia czyli 3 pralki… jakieś 1 do 1,5 h w tygodniu. Wczoraj było tylko na jedną godzinę!

W międzyczasie zdołałam posłuchać polskiego radia – uwielbiam! Jedynka, Trójka i tak na zmianę… I pogadać przez telefon z moją ciocią Krysią! Rozmawiam przez telefon i jednocześnie coś robię nie mogę sobie pozwolić, jak narazie, na rozmowę w fotelu…

 

O 19h30 zaczęłam przygotowywać kolację: mieliśmy brokuły na parze oraz gotowe już pierożki ze szpinakiem… do tego chleb, sery i jogurty.

 

Puściłam sobie wodę do wanny… uff… przeczytałam kilka artykułów z ostatniego numeru “Tygodnika Powszechnego”… mąż pojechał po nasze dziecko do teatru.

Trzeba było go wykąpać i zmyć mu makijaż… poczytać książkę, odmówić modlitwy…

Sama zdążyłam jeszcze przeczytać nieco powieści i o 22h30 zgasić światło.



Dziś rozpoczęłam od nowa tylko z racji piątku wstać mogłam o 7h – LUKSUS kolejny! I myślę sobie gdzie mam w ten rozkład włożyć ukończenie mojej drugiej powieści bo do 15 lipca mam ją skończyć… dobrze, że kończymy rok szkolny 4 lipca… będę mogła odetchnąć a że syn mój na tournée ze swoim chórem, na całe 2 tygdonie wyjeżdża już od 29 czerwca to mój oddech będzie głębszy i spokojniejszy…

 



 

 

środa, 10 czerwca 2015

O tym jak mój syn został początkującm aktorem… czyli znów o edukacji.

 photo DSCF3105_zpscfje1yti.jpg
Glowne wejscie do teatru La Pérgola



 

I nie chodzi tutaj o szkolny spektakl w Sali gimnastycznej czy na szkolnym podwórku o tych pisałam już kilka lat temu jak Antek uczęszczał do école maternelle. Tym razem wraz z grupą dzieci Antka, na początku roku szkolnego, do gry w teatrze wybrano i wczoraj na premierze przyszło mu wystąpić w prawdziwym teatrze, na prawdziwej scenie, z kotarą, oświetleniem… ba nawet lożę prawdziwą z kolegami po fachu dzielić !

 

A zaczęło się niewinnie… od zmiany szkoły. W jego szkole katolickiej wszystkie dzieci mają 1 h zajęć teatralnych w tygodniu ( w publicznej tego nie miał) i podczas tych zajęć, pod koniec września został wybrany do grania… naprawdę, (!) jak to on sam mówi… Co czwartek chodził sumiennie na próby i w sztuce “Yakuba i Kwamé”  zagrał wczoraj 2 sceny: numer 9 to była prawie-solowa scena, z jednym dziecięcym partnerem i numer 11 scena grupowa: recytacja, gra, taniec i śpiew.

 

Po wczorajszej premierze czekają go jeszcze 2 teatralne wieczory, w najbliższy czwartek i w piątek, otwarte dla publiczności wszelkiej.

 

Teatr nosi nazwę “La Pérgola” i usytuwany jest w starym budynku Art Deco. Grająca w nim trupa INDIGO istnieje od 1927 roku czyli prawie 100 lat.
 photo DSCF3103_zpsfuhbyzwf.jpg
Przed spektaklem, w foyer... Antek ze swoim skryptem i z nieznikajacym z jego twarzy usmiechem!

Zawiozłam go więc wczoraj na 18h sumiennie… sztuka rozpoczynała się o 20h15… zostawiłam samego i poszłam na przechadzkę. Myślę, że byłam znacznie bardziej zdenerwowana niż on. Mieliśmy z mężem miejsca w drugim rzędzie i jak widziałam defilujące sceny i zbliżające się jego wejście to żołądek miałam ściśnięty jak przed egzaminem jakimś choć przecież nie ja go zdawałam.

 photo DSCF3109_zpsk3qqdvpc.jpg


 photo DSCF3115_zpsknelvvls.jpg


 photo DSCF3118_zpsp9hfpcvn.jpg

 photo DSCF3119_zpstrnjl4gk.jpg
Poszło cudownie. Prezencja, głos, ani najdrobniejszej pomyłki czy zająknięcia, co niestety zdarzyło się kilkakrotnie innym dzieciom i wtedy w tym drugim rzędzie słychać było maksymalnie głos suflera brrrr…

Stroje zostały uszyte na miarę przez teatralną krawcową. Ten antkowy ma w środku etykietki z jego imieniem i nazwiskiem… na drzwiach chłopięcej loży Antka imię i nazwisko…  aj, aj, aj… dumna jestem ale on chyba jeszcze bardziej.

 

Po spektaklu – koktajl w foyer… i ci ludzie “ten blondyn, jaka prezencja, jaki talent”… został zauważony… jednym słowem… więcej pisać nie będę bo nie chcę zapeszyć.

Powiem tylko krótko… szykują się kolejne spektakle a może też i pewien film… zobaczymy.

 

Znajomi, obecni na spektaklu pytali wczoraj “ jak wyście go wyprodukowali, że on taki jest i tutaj seria pozytywnych epitetów”…

- Jak wszyscy, odpowiadam, jak wszyscy… a w duszy dziękuję, że takiego go właśnie mam!

 photo DSCF3123_zps6ek0j9ii.jpg



poniedziałek, 8 czerwca 2015

O francuskiej edukacji słów kilka… z ust nauczycielki, na prośbę Doroty.




 

Jak wiadomo edukacja szkolna nad Sekwaną zaczyna się w 3-cim roku życia dziecka. Nie jest to jeszcze szkoła obowiązkowa bo ta zaczyna się formalnie od 6 roku życia, wejściem do podstawówki, ale Francuzi są do niej bardzo przywiązani i ponad 95% dzieci w wieku lat trzech stawia swoje pierwsze kroki w tzw : école maternelle czyli w tłumaczeniu dosłownym « matczynej czy rodzimej ». Szkoła ta obejmuje 3 klasy : małą, średnią i dużą sekcję. Nie jest ona jednak odpowiednikiem polskiego przedszkola. Tutaj wymogi są bardziej rygorystyczne, program przestrzegany i dzieci przechodzą przez pewną ilość testów, kilkakrotnie w ciągu roku szkolnego. Ostatni test, kończący szkołę miał w przypadku mojego Antka normalną postać egzaminu : pojedyńcze ławki, ćwiczenia do wykonania pisemne i z pomocą małych przedmiotów.

 

W szkole tej, do ubiegłego roku, obowiązywały 4 dni nauki od 8h30 do 16h30 z przerwą na obiad – w szkolnej stołówce i dla 3 latków z półtora godzinną sjestą, która już w grupie średniej nie jest stosowana. Czyli 4 letnie dzieci już nie śpią ! Po reformie… szkoły publiczne mają teraz dodatkowy dzień pracy – środa rano i skracają o kilkanaście minut zajęcia w pozostałe dni tygodnia. Sporo dzieci przebywa jednak w szkołach, ze względu na pracę rodziców i od 7h30 rano ( otwarcie świetlicy) do 18h30. Szkoły prywatne, katolickie, na kontrakcie z państwem zachowały wolne środowe przedpołudnia.

 

Podstawówka trwa 5 lat i rozpoczyna się w 6 roku życia. Klasy są w niej następujące CP czyli kurs przygotowawczy – nauka czytania, pisania ; CE1 i CE2 kurs elementarny 1 i 2 i CM1 i CM2 czyli kurs średni 1 i 2. Programy są tak ułożone, że w klasach 1 następuje spore zapoznanie się z nowym materiałem a w klasach 2 jego powtarzanie i utrwalanie.

W wieku 11 lat, normalny uczeń kończy podstawówkę i idzie do Gimnazjum,  (tutaj nauka trwa 4 lat. Klasy licza sie od 6stej to jest nasza 1-sza do 3 czyli 6,5,4 i 3 konczaca sie egzaminem panstwowym Brévet de collège. ) które we Francji ma ambicję być tzw : collège unique czyli gwarantującym równość i równy poziom edukacji dla wszystkich uczniów.

 

Jest to oczywiście tylko pielęgnowaną przez polityków utopią. Już od 3 roku życia dzieci z dobrych rodzin « tzw. » są umieszczane w dobrych szkołach czy to publicznych czy katolickich prywatnych z naciskiem na te ostatnie. Od wyboru szkołu, od najmłodszych lat zależy późniejsza edukacja potomka… zależy w dość dużym stopniu. We Francji jest bardzo mało mieszanek społeczno-kulturalno-ekonomicznych. Raczej pozostaje się w obrębie sobie podobnych i to przez długie lata.

 

Ja sama uczę w gimnazjum, znajdującym się na przedmieściach Bordeaux. Mam więc średnie, bardzo pospolite gimnazjum z taką też publiką uczniów. W każdej klasie na 6-7 przypadków różnych « dys » i problemów rodzinnych znajduję 1-2 przypadki uczniów światłych i dobrze wyedukowanych przede wszystkim przez ich własne rodziny.

 

Jako nauczyciel nie mam jednak specjalnej możliwości wyboru miejsca pracy bo ministerstwo mi je wyznacza kierując się moją liczbą punktów. W przyszłym roku mogę np znaleźć się poza moim miejscem zamieszkania bo się okaże, że mam za mało punktów i będę widywać mojego syna i męża tylko w weekendy… tak pod tym względem mamy tutaj komunistyczny system. Zarabiamy najmniej w Europie ale za to mamy zagwarantowaną pracę do emerytury… tyle, że nie wiemy w jakich warunkach.

 

Mój syn chodzi do osiągającej najlepsze w mieście wyniki, szkoły katolickiej i prywatnej. Jest w klasie CM1 i będzie miał teraz latem 10 lat. Ta szkoła to perełka w porównaniu z moim gimnazjum i dobra, publiczną podstawówką, do której wcześniej uczęszczał…  Ale piszę o tym często na blogu więc zapraszam…. i jakbyś miała pytania to odpowiem.

 

 

wtorek, 2 czerwca 2015

Komunia Antka - komunijny obiad: Zdjecia. cd.

 photo DSCF3059_zpsywcbvxl0.jpg

Ja z chlopakami, chwile przed obiadem ale juz po aperitiwie... na szyi mam krzyzy zrobiony specjalnie dla mnie przez Antosia z masy przypominajacej plastik...

 photo DSCF3043_zpseivwp2me.jpg
Salon-biblioteka w Hotel de Sèze w Bordeaux, ktory wynajelismy na pokomunijny obiad.

 photo DSCF3045_zpsjuselsfh.jpg
stolik z winami do poszczegolnych dan... ktore wybieralismy z mezem kilkanascie dni przed komunia.
 photo DSCF3049_zpsxkafqlwm.jpg
Glodni czekaja...

 photo DSCF3054_zpsjzyg1bka.jpg
rozpakowywanie prezentow przy aperitiwie... rower zostal dostarczony w przedzien, przez dziadkow, w dniu komunii Antek dostal piekne markowe pioro - wlasnie je podziwia i Biblie w dwoch wersjach...

 photo DSCF3063_zpsjkpfoofy.jpg
moi tesciowie i maz chrzestnej przy stole

 photo DSCF3068_zpsfueqzc81.jpg

Brat mojego meza z kompanka zyciowa i z ich synem Léandrem

 photo DSCF3075_zpsigii6tnm.jpg

Chrzestna Antka z rozbawionym Klemensem...

 photo DSCF3086_zps9zvpsi6t.jpg
Louis i Antek po deserze prezentuja spektakl taneczny... Antek ma zawsze w glowie pelno choreografii...


poniedziałek, 1 czerwca 2015

Komunia Antosia - czesc I-sza/zdjecia

 photo DSCF3030_zps1mfldhvh.jpg

juz po... z rodzicami przed kosciolem

 photo DSCF2993_zpsjqchuwhu.jpg
przed msza i przed szkolna kaplica... uchwycone w biegu

 photo DSCF2996_zpsug3eiwh7.jpg
 wejscie...

Nie mam zdjecia ze spiewanego przez Antka psalmu bo odradzano nam robienie zdjec podczas uroczystosci ale pewnie bede miala ze szkoly za kilka dni...

 photo DSCF3005_zpstn03jteb.jpg
sam moment Komunii i ksiadz Jack - ulubiony Antka!

 photo DSCF3011_zpsyabzxvqi.jpg
Antos i Apolline jego 4-letnia kuzynka

 photo DSCF3014_zpsrisarbrd.jpg
Antek ze swoja chrzestna Catherine...

 photo DSCF3017_zpssxzxzo3z.jpg
z kuzynami Léandre niecale 2 latka i Apolline

 photo DSCF3021_zps35qcwv3z.jpg
Ten duzy po prawej to moj chrzesniak, lat 11, Clément syn Antka chrzestnej i po drugiej stronie Louis, lat 6 tez syn Antkowej chrzestnej

 photo DSCF3034_zpsuuhsxkmp.jpg
z chrzestnymi

 photo DSCF3038_zpsl2go04iw.jpg

z babcia i z dziadkiem

 photo DSCF3042_zpsgbm3rihk.jpg
po uroczystosci... w drodze do restauracji z Clément.
CD nastapi...