poniedziałek, 21 września 2015

Nowenna do Świętego Jana Pawła II.




 

Nie pierwszy już raz odpowiadamy “tak, jesteśmy” na różne płynnące ze świata prośby o modlitwę. Tym razem jest to modlitwa wyjątkowa bo po pierwsze adresowana do tak bliskiego nam Świętego a po drugie dotyczy ona śmierci i to śmierci dziecka.

 

Chłopiec o imieniu Tanguy umiera… gdzieś pod Paryżem, w swoim rodzinnym domu. Ma on zaledwie 13 lat ale całe jego życie związane jest z chorobami i cierpieniem. Chory się bowiem urodził. Teraz, od dwóch lat zmaga się z rakiem.

 

Kilka dni temu wszelkie lekarstwa i terapie zostały po prostu odstawione. Z medycznego punktu widzenia nie da się już nic zrobić.

 

Tanguy odchodzi więc powoli, gaśnie… otoczony rodzicami, rodzeństwem i naszymi modlitwami.

To syn przyjaciół naszych przyjaciół. Nie znamy ich osobiście, nie znamy Tanguy ale… łączymy się z nimi w cierpieniu i w modlitwie, każdego wieczora… odmawiając tę nowennę i nosząc go w naszych myślach na codzień.

 

Antoś mój jest bardzo przejęty sytuacją i nawet padnięty o modlitwie za Tanguy nie zapomina.

Na początku Antoś modlił się o cud w naszym, ludzkim pojęciu… by chłopiec wyzdrowiał. Jednak z biegiem dni, nowinami od niego dochodzącymi i rozmowami modlimy się o cud, ale raczej dobrej, spokojnej śmierci i o siłę dla jego bliskich. Bo Tanguy z tego co mówią jego najbliżsi chce odejść, już jest Aniołem…

To ważna lekcja życia dla nas wszystkich. A dla mojego syna szczególnie.

 

W naszych codziennych modlitwach staramy się o nikim nie zapominać… o bliskich, dalszych, uchodźcach, ofiarach… ale teraz szczególniej pamiętamy o tym chłopcu i uczymy się niego każdego dnia.

Dziękujemy Ci Tanguy!

 

4 komentarze:

  1. Ja również dołączę się do Waszej modlitwy z drugiego końca świata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy całym sercem z Tangui. Modlimy się razem z wami. Niech Bóg ma go w swojej opiece oraz jego rodzinę.
    Niespełna rok temu, opiekowałam sie moją mamą, dla której nie było żadnych szans. To jest okropne, być bezsilnym w obecności osoby, którą się kocha, dla której nie możemy nic zrobić, Jedynie otoczyć troskliwą opieką, sercem i modlitwą. Jestem pewna, że nasza modlitwa o cud dla mamy nie sprawiła, że mama wyzdrowiała. Cudem było to, że w tak ciężkim stanie, mama odeszła spokojna, bez bólu w uśpieniu z uśmiechem na ustach......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy! i pomimo lez ... twoja mama miala dobra smierc a to jest w zyciu tez bardzo wazne. Pozdrawiam!

      Usuń