poniedziałek, 2 listopada 2015

La Toussaint czyli Wszystkich Świętych we Francji

1 listopad









 


Pisałam kilka dni temu o moim zdziwieniu… związanym z odrzuceniem przez rodzinę mojego męża wszelkiej refleksji o odchodzeniu, o śmierci jak i też o ich strachu związanym z chodzeniem na cmentarz. Na ten ostatni moi teściowie np. w ogóle nie chodzą. Brat i siostra mojego teścia postępują inaczej… Siostry i bracia teściowej nie chodzą w ogóle.


Tak więc różnie w tej Francji z tymi sprawami.


 


W ubiegłą sobotę, na dzień przed Wszystkimi Świętymi poszłam sobie sama na spacer, na cmentarz, na groby dziadków mojego męża. Było około godziny 11. W miasteczku Chartres de Bretagne, około 8 tysięcy mieszkańców, po cmenatrzu kręciło się 7-8 osób z doniczkami kwiatów. Nie ma tutaj bowiem tradycji zapalanie zniczy i świec. Na grobach stawia się kwiaty : chryzantemy, cyklameny i wrzos. Gdzie niegdzie są też sztuczne wiązanki jak na grobie Stéphanowych dziadków. Cmenatrz jest więc pięknie ukwiecony choć trudno znależć na nim atmosferę polskiego cmenatrza.


 


Zresztą coraz więcej odbywa się tutaj kremacji i nie wszystkie kończą się pamiątkową tabliczką, jak już pisałam. To życzenie mojej teściowej : spalić, rozsypać, żadnych tablic, pomników, nic ma nie być. Teść tak bardzo boi się tego tematu, że jak teściowa to w agresji powiedziała to uciekł z kuchni. On się nie wypowiada bo się boi.


 


Jak możecie zauważyć szeroko rozpowszechnione jest tutaj umieszczanie na grobach marmurowych tabliczek ze znakami i z napisami : « kochanemu wujowi » i temu podobne. Jest ich bardzo dużo i praktycznie na każdym grobie można je znaleźć. Nie są związane z katolicyzmem. Raczej sięgają antycznych tradycji babilońskich… skąd się wzięły we Francji ? Jeszcze nie wiem.


 


Na grobach umieszcza się też różnego rodzaju inkrustacje… tutaj – delfin, na grobie dziadka mojego męża. Wybrała go rodzina bo ładnie wygłądał… Nic specjalnego nie oznacza. Po prostu jest.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz