niedziela, 6 listopada 2016

4 dniowa wizyta w Gressey – czyli rodzinnie.



Kuzynostwo: Appoline lat 6, Léandre lat 3 i Antoni lat 11.

Ostatnim akcentem dwu-tygodniowych wakacji jesiennych była wizyta w domu wiejskim mojego szwagra w podparyskim departamencie Yvelines. To już nasza czwarta (moja trzecia) wizyta w tym miejscu. Szwagier kupił ten stary dom kilka lat temu i od tego czasu co weekend tam właśnie z całą rodziną jeździ. Opuszczają męczacy Paryż w każdy piątkowy wieczór i wracją do niego w niedzielę późno wieczorem. W Gressey jest 500 mieszkańców ale tylko niecałe 100 w tygodniu, gdyż reszta to paryscy bogacze, którzy mają tutaj swoje wiejskie domostwa.


 

Gressey 2

W czwartkowy poranek opuściliśmy Lazurowe wybrzeże i pokonaliśmy 915 kilometrów dzielących nas od Gressey. Około 19 h byliśmy na poparsykiej wsi. Czekano na nas z kolacją. Byli tam też dziadkowi czyli moi teściowie i to z nimi związane są najbardziej przykre wspomniena tych czterech dni.


Jak zwykle chciałabym napisać… Antek przeżył nawet poważny kryzys, krzycząc i płacząc z powodu ich braku zainteresowania jego osobą, robienia różnic między ich dziećmi czyli moim mężem a jego bratem, szwagierką a mną a przede wszystkim między ich wnukami. Antka od kilku lat bardzo ale bardzo to boli… to takie cierpienie, które co jakiś czas wypływa i Antek o tym bardzo często mówi. Niestety ludzi się nie zmieni, starszych tym bardziej… pozostaje to w jakimś stopniu zaakceptować i częstych kontaktów z nimi po prostu unikać. Jedyna recepta.


 


Poza tymi niemiłymi akcentami było naprawdę bardzo przyjemnie!


Antka chrzestny czyli Alban poświęcił mu trochę czasu, razem zagrali w golfa! Całe rano przemierzali pole golfowe i dobrze się bawili! Antek dostał też fantastyczny prezent od swojego chrzestnego, zaległy na urodziny… od teściów nic.  Były wspólne posiłki, gotowanie, śmiechy, szampan na moje urodziny od szwagra i szwagierki, od teściów nic, nawet życzeń, jak co roku nie było! He, he!


 
Gressey 3


Była jazda konna… bo Appoline ma swojego kucyka zwanego Wesley Glu… to codziennie go kuzynostwo ujeżdżało, głaskało i karmiło. Codziennie wieczorem też kuzynostwo proponowało starszyźnie spektakle różniste włacznie z tańcami à la Michael Jackson też.


 



Ja ze szwagierką grałam sporo na pianinie. Appoline, całkiem grzeczna już do nas dołączała.


Odwiedziliśmy też Antka chrzestną i mojego chrześniaka w Vezinay.


Bardzo fajny był ten pobyt, gdyby…. No gdyby nie przemiłe zachowanie teściów.


Kolejne spotkanie na Boże Narodzenie, kolejne 3 dni…

Gressey 4

8 komentarzy:

  1. Zawsze piszesz o teściach w taki sposób jakby tylko oni byli winni złej relacji między wami... Nie dostrzegasz błędów jakie Ty popełniasz / popełniłaś... Bardzo egoistyczne podejście... Bo to że takowe są / były jest pewne, wina nigdy nie leży po jednej stronie...
    Może trochę więcej pokory...
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, ze winne sa obie strony. Jedni To widz inni nie, jedni chca coz z tym zrobic inni odmawiaja wszelkiej zmiany chca tkwic. Jeszcze inni machneli juz na reka i stwierdzaja tylko istniejacy fakt. Ja z tych ostatnich.

      Usuń
  2. Nie rozumiem jak możesz akceptować takie zachowanie Twoich teściów wobec Twojego syna- wiem ,że nie znam sprawy od podszewki ale ja to- pewne zerwałabym kontakty wszelkie i nie poświęciłabym Świąt dla nich
    pozdrawiam ciepło Ania z Rybnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Calkowite zerwanie kontaktow Tez szczescia Antkowi nie przyniesie... Pozbawii go dziadkow, nie zawsze sympatycznych, alé jednak dziadkow. Zbyt wiele kontaktow z rodzina I tak nie mamy. Trudne To cholernie.... Niestety.

      Usuń
  3. Ooo nie ma co być takim pesymistą ;) W każdej sytuacji jest jakieś światełko :) Koniec końców zaznajomienie dzieci z koniem to też jakiś plus, na który nie można sobie pozwolić mieszkając z dzieckiem w mieście najczęściej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze I jest alé Ja juz go nie widze. Moj maz Tez nie widzi. Tak ze tylko tak sobie kustykamy realcyjnie. A Co do jazdy konnej To We Francji jest Bardzo proste, nawet jak sie mieszka w miescie, wystarczy chcielibysmy. Mozliwosci jest mnostwo.

      Usuń
  4. Przejechaliście kawał drogi po to żeby się spotkać z rodziną, podziwiam! Pod Paryżem chyba chłodniej niż na Lazurowym Wybrzeżu i zieleń też już bardziej jesienna? Zdjęcia z kucykiem przepiękne, jaka to rasa?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalam Twoj wpis juz dawno I nie moge przestac o nim myslec. Sama mysl, ze Antos widzi roznice w traktwaniu, jest bolesna. Przeciez to dziecko!!! Ich wnuczek z krwi I kosci! Nie moze mi sie pomiescic w glowie, jak oni moge byc tacy okrutni. Musze powiedziec, ze podziwiam Ciebie, ze starania I wysilki, zeby sie po mimo nwszystko trzymac z rodzina. Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń