niedziela, 12 lutego 2017

Bardzo intesywny tydzień : prace, szkoły, drzwi otwarte, egzaminy na Naukach politycznych, zakup samochodu, turnieje sportowe, książka i plany wakacyjne. Francuska codzienność. Część 66.




 

Tydzień dał się nam we znaki ! Trwał nie 5 dni a 5 i pół jeśli o mnie chodzi bo w sobotę rano od 8 rano byłam z powrotem w liceum na drzwiach otwartych. Przyjęliśmy kilkadziesiąt par: rodziców z dziećmi kończących gimnazja i szukających informacji o dalszej nauce.  Więc znów trzeba było gadać, gadać i gadać a gardło boli i boli od tej ciągłej emisji. Chyba pódę na jakieś zajęcia uczące oszczędzania głosu… Jadę resztkami sił i liczę dni do wakacji czyli jeszcze 5!!!

 

Pracowałam w ubiegłym tygodniu jakieś 70 godzin po podliczeniach bo oprócz tego co codzienne to jeszcze egzaminy na Naukach politycznych mi się nałożyły i 14 z nich poprawiłam. Było bardzo interesująco ale ciężko też. Mój mąż się ze mnie śmieje, że w moich okularach za biurkiem wyglądam jak stary profesor i jeszcze te dźwięki, które z siebie wydaję są podobno znaczące??????

 

W moim liceum gorący okres, koniec drugiego trymestru, ostatnie sprawdziany, wystawianie ocen… opine będę wypisywać po wakacjach… zebrania też dodatkowe. Więc raz jest lepiej raz wybucham jak w piątek o 8 rano, gdzie w jednej klasie wlepiłam 8 ZER… za niewykonaną pracę! Trudno muszę być konsekwentna choć lubię tych moich uczniów bardzo to czasem muszę “przyłożyć”. Jak jednej panience, która na lekcji prosi swoją koleżankę o dezodorant i podnosi bluzkę pryskając się pod pachami tym dezodorantem, bezpośrednio na lekcji!!!! O zgrozo!!!!

Byłam chyba fioletowo-zielona bo przerwałam lekcję i zrobiłam wykład o savoir-vivre…  taki 15 minutowy, żeby im w pięty poszło i żeby sobie na całe życie zapamiętali bo skoro w domu ich nie wychowali rodziciele to ktoś musi?...

 

Antek też pracował jak szalony… ale pośród jego 20 na 20 i 19 na 20 mamy też z nim kilka problemów. W czwartek pani pedagog zadwoniła i zasugerowała wizytę u grapho-terapeuty… pierwszy raz słyszę o takiej specjalizacji. Wielu nauczycieli Antka doniosło do niej, że pomimo znakomitych wyników Antek ze względu na swoje zbyt wysokie QI nie nadąża z zapisywaniem swoich idei na papierze więc słowa są urwane… bądź nieczytelne.

Informujemy się. W miedzyczasie tak zwanym, dziecko moje wygralo konkurs na napisana przez siebie bajke w gimnazjum...

W przyszły piątek za to Antoni idzie na pierwszą 2 godzinną wizytę do pani sofrolog. Będzie się uczył relaksować i zarządzać swoimi emocjami. Wiążemy z tym podejściem dużo nadziei. Bo relaks, sen i emocje są bardzo ważne w jego życiu ale też mnożenie jego potencjału, a do tego sofrologia właśnie służy. Bo mnożyć też jest co. Antek właśnie znów na kolejnym turnieju tenisowym.

 

To, że w tym zamieszaniu kupiłam samochód to chyba cud jakiś ale kupiłam. W piątek powiedzieliśmy tak a w sobotę rano Stéph wziął czek bankowy by o 14 godzinie odjechać nowym samochodem. Samochód kupiony za zaoszczędzoną gotówkę oczywiście, nie kupujemy NIC na kredyt. No chyba na mieszkanie kredyt za kilka miesięcy będzie potrzebny ale to jedyny taki przypadek.

 

Z książką też się posunęłam do przodu. Choć umowy jeszcze nie podpisałam bo miałam kilka pytań do negocjacji kontraktu wydawniczego. Podpiszę ją na dniach.

 

Teraz jednak chcę myśleć o wakacjach na nartach… już za 2 tygodnie a za tydzień początek wolnego… ufffff…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz