niedziela, 7 maja 2017

Poranek w operze i na wyborach. Francuska codziennosc: czesc 83.

Opera

Przez jakis czas bede musiala pisac bez polskiej czcionki. Moj stary komputer ledwo dyszy i zrobienie na nim czegokolwiek to conajmniej godzinna strata czasu. Nowy kupie dopiero we wrzesniu jak wyjdzie na rynek IMAC, to znaczy jego nowy model. Tymczasem pozostaje komputer pracowy meza albo tablet.

Dzisiejszy poranek zaczal mi sie kulinarnie... mieso po japonsku, ptysie z kremem limetkowym... o tym jednak na blogu obok. Musialam jednak o 8 h wstac by sie wyrobic z kuchnia i na 11h do opery. Z racji antkowego wieku jestesmy fanami porannych koncertow i oper bo sa krotsze czyli dostosowane do dzieci i rodzin. Trwaja 1,5 godziny zamiast 3!
Dzis tez bylo pieknie... opera Bizet'a, fragmenty "Lowcy perel". I tak od tych 11 lat moje dziecko edukuje operowo, filharmonicznie i w kazdej innej dziedzinie. Uwazam to za swoj obowiazek.

Szef choru naszej narodowejopery wyjasniajac dzieciom i niewyksztalconym doroslym ( na poczatku pytal kto jest w operze po raz pierwszy  i kilku doroslych podnioslo rece) na czym polega praca choru w operze, a ktory jest Wlochem wyglosil przy pkazji przemowe o Bogactwie roznorodnosci! I tym trafil do naszych serc.
W Bordeaux w naszym chorze spiewaja bowiem Rosjanie, Bulgarzy, Hiszpanie, Koreanczycy, Japonczycy itd... i to i kompetencje tych osob sprawiaja, ze obcujemy z KULTURA na takim poziomie... a nie zamkniecie granic, nie przyjecie migrantow czy wszelkie inne pomysly FN. 

Po porannej, wiosennej operze i spotkaniu kilku znajomych ruszylismy w drodze powrotnej glosowac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz