wtorek, 18 lipca 2017

Za dwa dni wakacje... jak dla mnie wiec garsc wspomnien. Francuska codziennosc: czesc 100.

Wakacje 1


Pierwsze wakacje mojego Antka to wiosna... 2006 roku. Antos ma 9 miesiecy i wlasnie zaczyna chodzic, nad oceanem, w Arcachon. Ja mam krotkie wlosy i rozradowana mine. Do dzis nosze ten rozowy sweter! he, he.





Jedna z nawazniejszych osob w moim zyciu... moj dziadek Heniek. Antos ma tutaj niecale 2 latka i zwiedza dziadkowy ogrodek. Pamietam, ze wtedy najbardziej podobaly mu sie osiedlowe koty...


A tutaj moj dwulatek jedzie Maltanka, do Zoo... Poznan, Polska.




Wakacje 2
Podroslismy nieco... Antek lat 3 oglada z namaszczeniem poznanskie koziolki... Moi kochani rodzice sa z nami i oczywiscie moj maz... bo on co roku do Polski nie przyjezdza.



Lat 3 i kolejne spotkanie z pradziadkiem. Antek ma poplamiona koszule po soku z pierogow z jagodami... skupiony...


Lat 3... i kuzynki Antka, w jednej z kawiarni w Kolobrzegu.


Wakacje 3
Kolejny skok... lat prawie 4 i ramiona ukochanego dziadka w skansenie... babcia niesie jakies arcydzielo antkowe zrobione z gliny - do dzisiaj mamy je w domu... Piekny czas na Kaszubach, w Malborku...




Morze Srodziemne, Ciboure, koniec lata... w sloncu.


Lat 5 - jestesmy w Alpach, w srodku lodowca... zimno... ale wspinaczki sa znakomite!






Wakacje 4
Lat 5... na Malcie w Poznaniu z kuzynkami. Rosnie cale towarzystwo!

Lat niecale 6... pierwszy staz wspinaczkowy w Alpach.



Lat 6 - wyjscie z klasa z oceanu po kapieli...




Wakacje 5
Lat 7 znowu zdobywamy alpejskie szczyty!


I kochamy Ciocie Marie, ktora w lutym skonczyla 103 lata... mamy nadzieje ja spotkac tego lata w Polsce.




Lat 6 gramy z dziadkiem w koszykowke!


Wakacje 6


Lat 7 - najadalej wysuniety cypel Europy, Portugalia!


Lat 9, Szwajcaria, Alpy i Lozanna muzeum olimpijskie.




Wakacje 7
Lat 10 - Nowy York, na szczycie Rockeferel Center czyli Top of the Roc! Antek czasem nosi polowki dwa lata albo i trzy z rzedu jak troche za duze kupie na poczatek.


Lat 11, Wielka Brytania, Bath czyli Laznie rzymskie...




Oj te wakacje... Antek i ja mamy je 5 razy w roku, 4 razy po 2 tygodnie plus raz prawie 2 miesiace. Za kazdym razem wyjezdzamy bo wakacje w domu to nie wakacje jak dla nas. Aktualnie Antosia od 1 lipca w domu nie ma i pewnie przed 29 sierpnia nie zawita bo wciaz droga i dalej i dalej, jak Bog da, jak to sie dawniej mowilo.


Naczytalam sie ostatnio roznych artykulow o wakacjach Polakow, Francuzow i niestety do zadnego schematu nie pasujemy! Budzet nasz duzo wyzszy niz srednia. Wyjazdy oragnizujemy sobie sami, zawsze sami i sa one bardzo zroznicowane. Latem nie jezdzimy by polozyc sie na plazy bo wolimy gory i zwiedzanie. Plaze mamy na codzien, o godzine drogi od domu. Nasz syn uwielbia podrozowac a szczegolnie zwiedzac i maszerowac w gorach. Od kilku lat juz cale lato spedza poza domem bo lubi.


A co do tej pory zwiedzilismy? Jakie kraje?


W trojke bylismy w:
- Polsce
- Niemczech
- Rosji
- Szwajcari
- Luksemburgu
- Belgi
- Wielkiej Brytanii i Szkocji
- Hiszpani
- Portugali
- Wloszech
- Stanach Zjednoczonych
- Kanadzie


We dwojke bylismy jeszcze w:
- Republice Czeskiej
- na Slowacji
- na Wegrzech
- Austri
- Grecji
- Irlandi
- Turcji
- Zjednoczonych Emiratach Arabskich
- Wietnamie
- Australi
- Tunezji
- Maroko




I wciaz chce sie wiecej i wiecej... Nie tylko powracac do tych krajow ale tez odkrywac nowe. Gdyby tak czlowiek mial nieograniczone zasoby finansowe to by jezdzil a tak... Àle dziekujemy za to co juz bylo i z radoscia czekamy, mamy nadzieje na wiecej.










niedziela, 16 lipca 2017

Tournée, dziadkowie i kuzyni. Francuska codziennosc: czesc 99.


Przyjechal! Wrocil! zadowolony i szczesliwy...

W ubiegly piatek odebralismy Antka w jego szkole po dwutygodniowym tournée. Tournée jak najbardziej udane.Koncerty i zwiedzanie to jest to co podobalo sie Antkowi najbardziej.

Dziecko odebralismy i od razu w samochod kierunek Bretania czyli Pornichet. Dojechalismy na wieczor. Tesciowie czekali na nas z quiche lorraine i z miska salaty. Przyjemnie bylo. Wieczorem poszlismy nad ocean i tak chodzac doczekalismy do godziny 23. A, ze byl to 14 lipec, cale niebo nad zatoka rozswietlilo sie wybuchami sztucznyc ogni. Plaze byly pelne ludzi jak i cala promenada. Popodziwialismy ten wyjatkowy i coroczny spektakl, ale ja myslami bylam z tymi, ktorzy pamietali o Nicei... minal rok... tez ludzie sie cieszli, ogladali pokaz, dzieci smialy sie i biegaly... az zabojca nie pojawil sie na horyzoncie.


Wczoraj, na obiad dojechal moj szwagier z zona w 8 miesiacu ciazy i dwoma kuzynami Antka. Apolline usmiechnieta i cudownie grzeczna i maly Léandre. Popoludnie spedzilismy na plazy, tutaj fotka z wymarszu i trzech zadowolonych kuzynow! Woda w oceanie cieplutka, 22°C, kapalismy sie, dyskutowalismy, a dzieci cay czas rakietki, pilka, szufle non stop w ruchu.

Typhaine ledwo zyje... termin ma na koniec sierpnia, ale ostatnie USG wykazalo, ze dziewczynka jest juz spora wiec jeszcze 200 gram... czyli jak przybieze te 200 g to porod wywolaja niezaleznie od daty by byl naturalny i normalny. Pogadalysmy sobie zeszwagierka i posmialysmy sie z jej rajstop uciskowych, sandalow i kiecki, w ktorej brzuch ledwo sie miesci bo wygladajak 2 pilki do futbolu.

Szwagier jak to szwagier nic sie nie zmienia... lecial wczoraj popoludniu do ksiegarni po ksiazki dla Apolline bo choc mala skonczy dopiero 7 lat w listopadzie czyta powiesci takie 200-stu stronicowe i srednio jedna w tygodniu wiec ksiazek zabraklo. Kupil jej 3.

Tesciowie maja dwoje kuzynow na cale dwa tygodnie a pozniej dalej bo beda w ich domu na wsi oczekiwac na narodzenie dziewczynki i sie nimi zajmowac.  Antek wraca w czwartek i od razu wieczorem lecimy do Polski, a raczej najpierw do Niemiec...

czwartek, 13 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka + na obczyznie : 13. Przyzwyczajenia żywieniowe Francuzów. Moje menu oraz sport.

Jest coraz gorzej niestety… Wczoraj Francuska Agnecja bezpieczenstwa zywnosciowego czyli ANSES opublikowała rezultaty swoich badań  czyli studimu INCA 3.

 

Prowadzone na 5800 osobach przez 2014 i 2015 rok, badania te wykazały, że przyzwyczajenia Francuzów po raz kolejny nie zmieniają się w dobrym kierunku.

13% dzieci w wieku od 0 do 17 lat ma już lekką nadwagę a 4% cierpi na otyłość. Wśród dorosłych te progi to 34% i 17%.

Nic w tym jednak dziwnego gdy 80% Francuzów prowadzi siedzący tryb życia.

Wzrasta również spożycie produktów przemysłowych : ponad 50% konsumowanych produktów to produkty gotowe i przetworzone tylko 33% produktów to produkty « brut ».

Ponad 50% Francuzów wciąż kontynuuje robienie zakupów w supermarketach szczególnie gdy chodzi o zakup mięs, ryb, owoców i warzyw.

Tylko 19% Francuzów wybiera i kupuje dany produkt ze względu na jego wartości odżywcze. Reszta czyli 81% kupuje ze względu na smak i na przyzwyczajenie nie bacząc na to co w środku.

 

W dalszym ciągu 91% rodzin z małymi dziećmi używa plastikowych butelek i smoczków silikonowych wiedząc, że są one silnie rakotwórcze…

 

Coraz więcej Francuzów już 22% konsumuje witaminy, minerały i inne dodatki w tabletkach i w proszku… 10 lat temu było ich tylko 11%...

 

Ale inne badania z IPSOS mówią tak… 8 na 10 Francuzów lubi gotować ! Francuzi spędzają średnio 1h22 minuty na gotowniu każdego dnia, week-end wliczony… czyli tak sobie…

 

Umiejętności kucharskie Francuzi oceniają na 6,2 na 10 punktów czyli nie cenią się zbyt wysoko. I są zdolni do wykonania 8,4 klasycznych dań kuchni francuskiej na 16 cytowanych w badaniu.

Na pierwszym miejscu – naleśniki czyli crêpes !

Na drugim miejscu – tarta jabłkowa

Na 3 – zapiekanka z ziemniaków czyli Dauphinois wraz z Quiche Lorraine

Na 4 – pizza i majonez – nie wiedzieć czemu ten naród robi majonez sam w domu…

Na 5 – Mus czekoladowy

Na 6 – wołowina po burgundzku

Na 7 – potrawka z cielęciny

Na 8 – udziec jagnięcy

Na 9 – truskawkowa Charlotte

I na 10 – sola w panierce z cytrynowym masłem

 

Takich sobie ciekawostek kilka…

 

Tymczasem u mnie dziś dzień przerwy treningowej… choć maszerowałam sporo i zaliczyłam jak co czwartek ogromne, cotygodniowe zakupy.

 

Chciałam wam polecić te oto mega-proste tarteletki z pomidorkami i z twarogiem, które zjedliśmy na wczorajszą kolację. Kruche ciasto – 160 g na 4 tarteletki, 8 cm średnicy…

Garść pomidorków, 180 g twarogu z kubeczka ale gęstego u mnie faiselle, 2 jajka, tymianek i oregano… i przepysznie wyszło!!!

 






A dzisiaj:

 

Śniadanie: woda z cytryną, nektarynka, chleb 60 g, kozi twarożek 50 g, zielona herbata.

 

Godzina 11: Ricoré

 

Obiad Godzina 12:30: strata marchewka z sosem winegrette, dorsz smażony na maśle z glonami… bakłażnay i paprika z patelni czyli taka prowansalska patelnia warzyw z tymiankiem; jogurt. Kawa i kostka czekolady.

 

Godzina 16:30: miska jagód, orzechy, kostka czekolady i zielona herbata.

 

Kolacja 20: boczniaki na maśle, kasza gryczana, kubek zsiadłego mleka.

 

A jutro robię JAGODZIANKI! Synuś wraca!!!!

 

Aktywność fizyczna:

Bilans za poprzedni tydzień czyli od czwartku do czwartku: 4h21  - treningów i joggingu. Nie wliczam w to marszu czy rekreacyjnego pływania w oceanie.

środa, 12 lipca 2017

Antkowe tournée dobiega końca… Francuska codzienność : część 98





 


 


Dwutygodniowe tournée Antosia z jego chórem powoli dobiega do końca. Chłopcy i panowie wracają w nasze święto narodowe czyli 14 lipca w południe. Eksponowane zdjęcie przysłała mi wczoraj moja przyjaciółka korzystając z obecności swojej kuzynki i jej męża na jednym z koncertów chóru. Jak widać i jak przekazała ta operowa śpiewaczka z narodowej opery z Tuluzy, chłopcy mają się świetnie i są bardzo zadowoleni pomimo sporego zmęczenia ilością koncertów, prób i pracy wokalnej.


 


Program tournée był wypełniony po brzegi… codziennie rano chłopcy mają próby plus pracę wokalną ze specjalistami. Po obiedzie zwiedzają, bawią się, podróżują a wieczorem koncert za koncertem… wczoraj Tarascon, dzisiaj Foix i tylko ostatni czwartkowy wieczór jest wolny.


Wszystkie zdjęcia z tournée publikowane przez chór wrzucałam na moją stronę Faebookową, zdjęcie z dzisiaj jest zupełnie prywatne.


 


I tak myślę sobie jak wiele dzieci wytrzymałoby to tempo ? Nie wspomnę o ubiegło-rocznym tournée w Rosji, które było jeszcze bardziej intesywne. Antek jeździ bo uwielbia śpiewać. Jego zaangażowanie i ciężka praca jaką w to wkłada budzą mój podziw i nie tylko mój.


 


Oprócz oficjalnych zdjęć nie mamy żadengo kontaktu z Antkiem. Podobnie było w ubiegłym roku i jak ktoś pamiętam miałam trudny epizod z tym brakiem kontaktów związany w ubiegłym roku. W tym wszystko idzie gładko.


 


Ten brak kontaktów z dzieckiem jest, jak myślę teraz, zdecydowanie lepszy, niż wieczorne kontakty telefoniczne zakrapiane łzami dziecka bo wiadomo, że każde z nich tęskni. Jednakże takie urwanie kontaktów na czas pobytu jest według mnie zdrowsze i dla niego i dla nas. Każdy wie czego się trzymać. Jakby coś złego się działo to wiemy, że prezes chóralny do nas zadzowni i nas zaalarmuje.


Tymczasem ja też bardzo tęsknię za moim Antolkiem kochanym, jego uśmiechem, blond czupryną i jego głosem bo pewnie będzie śpiewać jak tylko wysiądzie z autobusu… Ciekawa co nam opowie? Bo o pewnych epizodach z pobytu w Rosji dowiedziałam się dopiero ostatnio… po roku…


Koniec naszej tęsknoty niedługo! I reszta wakacji całkiem RAZEM!

poniedziałek, 10 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka + na obczyźnie : 12. Nowy program treningowy « Slim Fit » Ewy Chodakowskiej.




 

No w końcu i do mnie dotarł! Dzisiaj rano miałam przyjemność go przetestować. I tylko jedno słowo UWIELBIAM!

Za co?

-          za inność…

-          za precyzję

-          za rozpalone mięśnie

-          za uśmiech Ewy!!! Jej humor i zagżewanie do wytrzymania czasem dość skomplikowanych pozycji ( jak dla mnie)

-          za muzykę spokojną, stonowaną, nie denerwującą

 

 

Co w nim trudnego?

-          niektóre pozycje są dla mnie trudno wykonalne… ale powolutku nabiorę giętkości

-          ból szyi przy ćwiczeniach na brzuch… to mój problem w tej pozycji od dawna

-          wytrzymanie 30 sekund niektórych ruchów pulsacyjnych jest dla mnie wzwaniem

 

Ale:

-          program wykonałam w całości

-          spociłam się niewiel bo to nie cardio

-          czuję jednak mięśnie już dzisiaj więc co będzie jutro? Wzięiam kąpiel z olejkiem z arniki by się trochę odprężyć… pomogło

-          Samopoczucie MEGA silne i pozytywne!!!!

 

 

Menu na dzisiaj:

 

7:30 Woda i 50 minut ćwiczeń

Śniadanie 8:30: brzoskwinia, chleb 60 g, masło z glonami, biały ser 60 g, zielona herbata.

10:30: Ricoré i banan

Obiad 12:45: ten co wczoraj czyli melon, polędwica wieprzowa z karczochami, cytrynami i oliwkami, cukinie sauté, kubeczek twarożku 100g, kawa i kostka czekolady.

16 h : sąsiadka Amerykanka będzie z synem na podwieczorku będą owoce, orzechy, zielona mrożona herbata z cytrusami.

Kolacja 20h: młode ziemniaki duszone z czosnkiem i tymiankiem, marchewki różnokolorowe z kminkiem i z cytryną. Jogurt naturalny.

 

Aktywność fizyczna:

50 minut Slim Fit

3 h sprzątania całego domu z latniem na miotle włącznie! Ha, ha!!!

niedziela, 9 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka + ,a obczyznie: 11. Kulinarnie dzisiaj... stretching.

Nie mam nic ciekawego dzisiaj do powiedzenia oprocz tego, ze nagotowalam sie sporo i jak na niedziele przystalo zrobilam pyszny deser brzoskwniowo-lawendowy. 

Menu na dzisiaj:
Sniadanie 8h: wodaz sokiem z cytryny, chleb 60 g z maslem z 3 glonami/algami - takie cuda u nas sprzedaja! troche twarogu koziego, nektarynka i zielona herbata.
Po mszy swietej wypilam sobie Ricoré... bylo po 11...
Obiad 13h: melon, poledwica wieprzowa w cytrynach, karczochach i oliwkach, cukinie sauté na oliwie z tymiankiem i ten pyszny deser... 



16 h: resztka deseru...

Kolacja 20h: zimny krem pomidorowo-kokosowy z trawa cytrynowa. Jogurt naturalny.



Aktywnosc fizyczna:
Global Stretching z Lucie Woodward, dwie czesci 40 minut. 

Co robi nauczyciel na wakacjach? Francuska codziennosc: czesc 97.

Moja codziennosc jest ostatnio bardzo powolna i bardzo leniwa... Nie ma to jak dlugie, dwumiesieczne wakacje, z ktorych my nauczyciele mozemy co roku korzystac.
W sumie to ja mam tych wakacji calkiem sporo... bo latem 2 miesiace ale w ciagu roku tez mam 2 miesiace pociete na 4 dwutygodniowe kawalki.

Prawda jest jednak taka, ze polowe z tych wakacji spedzam pracujaco, szczegolnie podczas roku szkolnego wiec w sumie takich prawdziwych wakacji mam 2 miesiace w roku czli 8-9 tygodni co i tak jest szczesciem wielkim! Moj maz ma tylko 6 tygodni wakacji rocznie. A statystyczny Francuz czy Polak pewnie 5... choc sa Francuzi, ktorzy maja 8 tygodni ze wzgledu na nasze RTT czli 35 godzinny tydzien pracy.

Skonczylam 22 czerwca... w tym roku i pozstaje na miejscu bo musze byc dla rektoratu czyli kuratorium dyspozycyjna do 13 lipca. Jestem wiec, ale NIC sie nie dzieje! W ubieglym roku pracowalam do 5 lipca i nie podobalo mi sie to, w tym jest duzo lepiej!



Co robie?

Cwicze codziennie, pichce codziennie, ksiazki czytam i prase tez, sporo spie i dzialam... takze na wakacjach nie jestem bo poki czlowiek domu nie opusci to wakacji nie ma!!! Robota sie go trzyma jak rzep psiego ogona!

Wysprzatalam, uporzadkowalam 3 ogromniaste szafy scienne... wyrzucila przy okazji 4 50-cio litrowe worki smieci, starych, za malych ubran, popsutych zabawek...

Wysprzatalam moje biuro cale, wszystkie materialy z tego roku, biblioteke... i tak segregujac wspominal sobie jakie lekcje wyszly, co bym zmienila i zachcialo mi sie do klasy!!! chyba uwielbiam te moja prace bo juz 7 lipca mi bylo teskno do klasy, do uczniow, do naszych rozmow! eh... nieuleczalna jestem!

Posadzilam pelargonie na tarasie... ale polowa juz zdechla podczas tygodniowych deszczy spadlo wody za 3 miesiace...

Zaczelam sprzatac garaz, oj ten garaz... wystawilam wiele rzeczy na sprzedaz... ostatnio za komplet golfowy Antka z lat jego dziecinstwa odzyskalam 60 euros, wiec warto... a rzeczy do sprzedania mam mase. Te prace bede kontynuowac.

Jednak kilka godzin dziennie i to kazdego dnia zajmuje sie zupelnie czyms innym  PRACA...

Po pierwsze startuje w kolejnym konkursie w przyszlym roku, szkuje dossier i ustny egzamin z nauczania historii i geografii Polski...

Po drugie do konca pazdziernika musze skonycz tlumaczenie mojej powiesc, ktora w Polsce ukaze sie we wrzesniu, ale bedzie tez opublikowana we Francji po francusku... i tak dostalam wczoraj od redaktora francuskiego pierwsze poprawione strony tlumaczenia oraz kilka uwag. To ciezka praca... zajmuje mi okolo 4 godzin dziennie czyli takie pol etatu a dopiero 40 stron przetlumaczlam. Ciesze sie jednak bardzo na ten nowy i wielce ekscytujacy projekt wydawniczy.

Wieczorami przygotowujemy nasze wakacyjne podroze bo to tez sa godziny pracy, szukania, sprawdzania... Polske przygotowalam i mam wsio ale Italia czeka i sie montuje...

Antek bawi sie i spiewa na klejnym tournée ze swoim chorem... zdjecia wrzucam na Facebook.

Nie proznuje wiec. realizuje swoje plany i marzenia i tego wam tez zycze!


sobota, 8 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka + na obczyznie: 10. Jogging "fractionné", Menu i Tour de France.


Dzisiejszy dzien jest pelen "nieszczesc". Zaczelo sie juz rano. Pojechalismy na nasz sobotni jogging do parku a park zamkniety... Burza byla o 6:30 rano wiec parki zamykaja ze wzgledu na bezpieczenstwo spacerowiczow a szczegolnie dzieci w takich wypadkach. Bylismy tam kolo 9 rano ale wciaz byl zamkniety. Frustracja wzrosla we mnie blyskawicznie, ale rownie blyskawicznie znalazlam rozwiazanie. Podjechalismy na boiska kolo domu - tutaj akurat mozemy dotrzec pieszo. Biegania po boisku nie lubie. Robienie okrazen mnie nudzi ale i na to znalezlismy sposob! 

Zrobilismy 20 minut okrazen i przeszlismy do treningu nazywanym we Francji "fractionné" czyli 30 sekund sprintu, 1 minuta truchtu i znow 30 sekund sprintu. Zorbilismy sobie 6 takich rundek po czym przeszlismy na bieg tylem i inne wariacje. Trenowal z nami mlody pan na tym samym boisku i 3 chlopcow gralo w noge wiec chichralismy sie na calego. Oczywiscie przesadzilam bo oddechu zlapac nie moglam! Czerwona jak burak! 

Potem byly jeszcze klopoty z rejstracja walizki na locie Lufthansy do Polski bo oni 13 czerwca zmienili taryfy ale strony internetowej nie zmienili... dodzwonic sie do nich! Koszmar... przez godzine wisielismy na linii z muzyczka w tle i zapewniajacym glosem, ze operator sie odezwie...

I przy tym uroczym dzwieku moj maz oglada Tour de France, ktorego jest absolutnym fanem. Ja lubie ogladac Tour bo fajne migawki z Francji pokazuja i mowia troche o historii miejsc. I tak od slowa do slowa pan maz zaczal mi pokazywac diete kolarzy... najtrudniejsza dieta w sportowym swiece bo wszystko jest skrupulatnie wazne co do grama... 

Ostatni brak szczescia... zaczelismy sprzatac garaz. Mamy pelno rzeczy do sprzedania wiec je szybko oczyszczalismy i ja robilam tym przedmiotom zdjecia by je umiescic na pewnym site i sprzedac. Tyle, ze w momencie jak skonczylismy karta z aparatu fotograficznego sie zlamala!!!! wszystko przepadlo!!! jutro jeszcze raz to samo... Stéph mowi, ze on juz dzisiaj niczego sie nie tyka... ja tez! Zginely tez zdjecia pysznego obiadu a co jak co ale Kuchnia dzisiaj sie udala!!!

Menu z dzisiaj:
Sniadanie 8:30: sok z cytryny z woda, brzoskiwnia, chleb 60 g, twarog, lyzeczka konfitury, zelona herbata. 

Godzina 11 Ricoré

Obiad  13h: rzodkiewki, piers z kaczki ze skarmalizowaym melonem... fasolka szparagowa, jogurt naturalny, kawa i czekolada.

Godzina 16: garsc orzechow i 2 suszone oraz swieze morele. Zielona herbata mrozona. 

L’image contient peut-être : nourriture
Kolacja 20h: salata z winegrettem i te oto penne z domowym pesto, plasterkami chorizo o serem "Glowa mnicha" czyli Tête de moine! Genialne danie! 

Aktywnosc fizyczna
Jogging fractionné i sprzatanie garazu he, he...

środa, 5 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka plus na obczyźnie : 8. O pierwszej diecie, pędzie do chudnięcia i wizycie u ginekologa.




Zacznę od tego tego ostatniego bo to się też do rubryki zdrowie wpisuje. Coroczna wizyta odbębniona! Zdrowa jestem jak ryba. Pani Mélodie pogratulowała mi utraty kilku kilogramów – od razu zauważyła skubana! I przepisała mi kontrolną mamografię. Umówiłam się na po wakacjach czyli na 30 sierpnia bo lipcowe terminy mnie nie interesowały ze względu na nieobecności moje. Od 35 roku życia, regularnie co 2 lata robię mamografię kontrolną bo jestem w tzw: grupie ryzka, dwoje moich dziadków chorowało na raki hormone-zależne, a moja ukochana babcia na takiego zmarła. Od 45 roku życia ta mamografia będzie już coroczna. Wyniki mam idealne i hormonalne i cholesterolowe. Biorę codziennie małą dawkę estrogenów, ale to mi bardzo służy.

Było dość strasznie dzisiaj  bo tuż przede mną była młoda dziewczyna w ciąży, dosłownie dziewczyna, jak zrozumiałam z Mołdawi. Była z tłumaczką i conajmniej w 5 miesiącu ciąży a że rozmawiały po rosyjsku… to wszystko zrozumiałam ja…Dziewczyna przyjechała miesiąc temu do Francji, nie jest w stanie określić od kiegy jest w ciąży… moja lekarka załamywała ręce nad jej niedojrzałością… jak przechodziły z gabinetu na USG… i odczekałam 25 minut spóźnienia było bo panienka zielona jak trawa w polu. Cóż…

 

 Wczoraj za to obejrzałam w naszej publicznej TV znakomity program doktora Michel’a Cymes’a “Les aventures de médecine”. Program poświęcony był otyłości nad Sekwaną a w nim mnóstwo historycznych reportaży, kilka anliz otyłości i jej leczenia w tym też ta chirurgiczna i kilka nowych odkryć naukowych w tej dziedzinie… Najbardziej zaciekawiła mnie ta historyczna część. Otóż ludzie zczęli tyć od neolityku. Były to na początku dwie grupy ludzi: szefów duchownych czy religijnych i szefów politycznych. Oni jako pierwsi przestali polować, pracować, uprawiać… a nie zmienili swoich jadłospisów i w muezeum pod Wieżą Eiffel’a są na to archeologiczne dowody.

 

Jednakże pierwszą dietę ułożył swojemy pacjentowi laryngolog… pacjentem był William Banting, który wykonywał trumny dla rodziny królewskiej i który po udanej diecie napisał książkę “Lettre sur la corpulence” a było to w latach 1855-1862. Prowadzący go lekarz odkrył, że nadmierne spożycie cukru w tym również w postaci węglowodanów złożonych organizm zamienia na tłuszcz. Jego dietę zastosowali z powodzeniem Emile Zola czy Napoléon III.

Dopiero bowiem w połowie XIX wieku ludzie zaczęli na szerszą skalę troszczyć się o swoje zdrowie i o swoją linię. XX wiek to wiek diet najróżniejszych i najcudowniejszych, ale też chorób z nimi związanych takich jak anoreksja i jak bulimia. Ale też nigdy wcześniej % otyłych nie rósł w takim tempie w naszych społeczeństwach. Pozostaje więc zachowanie umiaru, zdrowy rozsądek, sporo wiedzy i samodyscypliny by nie popłynąć z tym szkodliwym trendem, nie stać się jego częścią. Bo pokus niestety coraz więcej…

 

Menu na dziś:

 

8 godzina szklanka wody i trening na czczo ale tylko 25 minut z Mel B.

 

Śniadanie 8h35: woda z cytryną, owsianka z jabłkiem i z cynamonem, zielona herbata.

 

Godzina 10:30: Ricoré i 2 morele

 

Obiad 13h15: ćwiartka melona, Pipperade z kraju Basków czyli to co w szklankach ( duszone długie papryki z pomidorami i z cebulami plus pieprz baskijski, na tym ułożone, rozbełtane ze śmietaną  i podsmażone lekko jajka – muszą mieć bardzo kremową konsystencję, na wierzchu kawałeczki szynki z Bayonne); jogurt naturalny, kawa i kostka gorzkiej czekolady.

 

Godzina 16: Smoothie… mamy 36°C w cieniu więc zmiksowałam zamrożone kawałeczki owoców ( 50% mango, kilka winogron, kilka owoców 3 miechunki czyli Physalis, sok z marakui i wodę: 125 ml wody/ 125 g owoców)

 5 lipiec 17

Kolacja 20 h: ogórek, rzodkiewki, pomidor i pół pizzy… kupiłam gotową w sklepie z mrożonkami Picard… 380 kcal ta połowa ma więc uszczerbku nie ma.

 

Aktywność fizyczna:

25 minut Mel B

1h15 marszu – w tym upale… wróciłam mokra i pod prysznic!

sobota, 1 lipca 2017

Małość tego człowieka zwala z nóg...

" Mamy moralne prawo uchodźcom nie pomagać"

Bo nie myśmy Afryke i Azje kolonizowali... Parafrazuje... Nas akurat wtedy jako państwa nie było, w tym najgorętszym okresie... Ojciec Maksymilian Kolbe mógł tez powiedzieć na oświęcimskim placu, ze on nazizmu nie wprowadzał wiec wara od niego! Ba sam Jezus mógł powiedzieć wypychajcie sie z tym krzyżem i śmiercią za grzeszników! Nie ja nagrzeszylem! Matka Teresa mogła sobie urządzić zycie gdziekolwiek a nie przejmować sie Hindusami... W ogole każdy z nas powinien przed podaniem szklanki wody czy uscisnieciem ręki sąsiadowi dobrze sie zastanowić czy rzeczywiście powienien??? Ten pan jest....

Zdrowsza 40-stka + na obczyznie: 6. Menu, sport i zielona herbata.



W ubiegly czwartek zrobilam sobie jednodniowa przerwe treningowa bo i tak mialam sporo innych zajec w tym przytachanie kilku siat zakupow do domu na kolejny tydzien wyzerki. 
W piatek czyli wczoraj, do sportu wrocilam i pomiedzy dniem wczorajszym a dzisiejszym moje serce tanczy miedzy zdrowym jedzeniem a totalnym odpuszczeniem sobie przy dzisiejszym obiedzie. 
Antek jutro rusza na dwutygodniowe tournée ze swoim chorem to musialam na dzis przygotowac jego ulubione potrawy. 

Menu z wczoraj: 
Godzina 7:30 woda z cytryna i program Ekstra figura Ewy Chodakowskiej

Sniadanie 8:30: czeresnie i maliny; chleb na zakwasie 60 , twarozek 60 g, zielona herbata.

Godzina 10: Ricoré

Obiad godzina 13: salatka z tartej marchewki i z grejpfruta sos vinegrette z kurkuma; dwa jajka sadzone, brokuly na parze z kapka oliwy orzechowej, jourt naturalny; kawa i kostka gorzkiej czekolady. 

Godzina 16: garsc orzechow, kilka czeresni, herbata zielona.

Kolacja godzina 20: Ta oto tarta (1/6): cukinia - 3, pomidory - 2, mozarella di buffala - 250 g, ciasto kruche kupne (na masle, zadnych margaryn nie jadam!) - 250 g; salata zielona. 

Aktywnosc fizyczna: Ekstra figura - program Ewy Chodakowskiej 45 minut.



Menu na dzisiaj:

7:30 woda z cytryna i programy Natalii Gackiej

Sniadanie 8:30: brzoskiwnia, chleb na zakwasie, twarozek 60 g z lyzeczka konfitury jagodowej, zielona herbata. 

Godzina 10: Ricoré i 2 suszone morele.

Obiad godzina 13: melon, lasagne po bolonsku, salata, kieliszek czerwonego, wytrawnego wina, i na deser te oto ciasteczka morelowe... 

Godzina 16: orzechy, migdaly i pewnie jedno malutkie ciasteczko.

Kolacja godzina 20 - posilek kompensacyjny - zawsze po sporej wyzerce nalezy go wprowadzic... zupa-krem-velouté  z ogorka z zsiadlym mlekiem, jogurt naturalny i moze jablko. 

Aktywnosc fizyczna: Rozgrzewka Natalii Gackiej 9 minut z kawalkiem  rozrzewka tutaj, reszta programow wyswietli sie obok, program na ramiona i na brzuch oraz 4 razy po minucie deski na miesnie brzucha: razem 44 minuty wysilku. 




Zielona herbata...

Cud natury! Wiele osob i naukowcow o niej od dawna pisze. Ja dodam tylko od siebie, ze herbaciana jestem calkowicie jak moj dziadek. Kawy pije bardzo malo, te prawdziwa tylko w kawiarniach a w domu tylko Ricoré czyli mieszanke zbozowej z naturalna. Wiem, ze zielona herbate trzeba dlugo zaparzac okolo 5-8minut by uwolnic polyfenole i "catéchines", ze nie moza jej zalewac wrzatkiem tylko woda w temperaturze okolo 80°C i by czerpac pelnymi garsciami z jej dobrodziejstw trzeba wypijac okolo 6 filizanek tej herbaty dziennie czyli 10-12g   herbacianych lisci. Nie mozna zaparzyc na zapas bo po 1 godzinie wszystkie polyfenole zanikaja. Wiec musi byc zawsze swiezo parzona. 

O antyrakowym dzialaniu tego napitku wiedza wszyscy... a jest ono jeszcze spotegowane gdy podczas picia tej herbaty zjecie owoc bogaty w antyoksydanty albo kostke gorzkiej czekolady minimum 70 kakao! 
Moja domowa kolekcja w ostatnich dniach to te 4 gatunki zielonej herbaty... Najzdrowsza jest oczywiscie japonska Sencha... czy Matcha...