wtorek, 5 września 2017

Poludniowa Italia: czesc 5. WEZUWIUSZ.



Na Wezuwiusza sie wjezdza... samochodem, zostawiajac za soba Neapol i z jego zatoka i wyspami. Ziemia sie tutaj regularnie trzesie, wybuchaja pozary i czasami calymi tygodniami wejscie na Wezuwiusza jest zamkniete, zakazane. My mielismy troche szczescia w ten dzien, 18 sierpnia... nawet pospac do 7h30 zdolalismy przed sniadaniem i naszym wchodzeniem do krateru wulkanu. 3 kilometry wejscia i tylez zejscia do parkingu. Wejscie jest strome, czasem nawet bardzo i wyprawa ta wymaga wysilku i pewnego wysportowania, sa stoki takie 20%...  Gorna czesc wulkanu pokryta jest pozostalosciami lawy, drobnymi kamyczkami, ktore wlaza do butow i czlowiek ma nogi szare od kurzu do samych ud! 
Choc mozna wejsc tylko polowe te trasy a reszte podwiezc mikrobusem za dodatkowe 2 euro. 

Bilety by wejsc kosztuja 10 euro od osoby, parking 5 euro... takze troche ta wyprawa kosztuje. 
Chcielismy jednak bardzo tam byc. Jak doszlam to moglam wyzymac koszulke. Bylo 31°C, w sloncu wiecej a slonce swiecilo caly czas. 
Widoki sa jedak piekne i robimy mnostwo zdjec, selfies... jedym slowem wariujemy. 

I tak ciagnac sie pod gore spotykamy Hiszpanke z Malagi, ktora bardzo chce rozmawiacpo francusku. Milo bylo!
Widac tez sporo Rosjan z dziecmi. Polakow tylko jedna 3 osobowa grupa. Zreszta w ogole Polakow prawie wcale na naszej trasie nie spotykalismy za to Rosjan praktycznie wszedzie. 

Na szczycie Wezuwiusza podjelam pewna decyzje, zarysowalam pewnien plan. Realizacja za 2 lata. 

Wczesnym popoludniem zjezdzamy z wulkanu i docieramy do kolejnego 4 hotelu na obiad. Pysznie pylo, szczegolnie ta dorada z mozarella i ze szpinakiem! 

PS: Nie wiem kiedy zamieszcze nastepny post bo komputer szwankuje. Mam miec nowego Maca w przyszlym tygodniu wiec moze bedzie to lepiej wszystko dzialac.



Krater



Przy samym kraterze, takie sobie male miejsce na modlitwe.






2 komentarze: