niedziela, 8 października 2017

Sredniowieczne Bordeaux - czyli co bede robic z moimi uczniami w styczniu. Francuska codziennosc: czesc 107.


Spedzilam cale wczorajsze popoludnie na obchodzeniu sredniowiecznych dzielnic Bordeaux i na przygotowywaniu lekcji z moimi uczniami pierwszych klas liceum. Robilam juz podobny projekt w ubieglym roku, w tym dopracowywalam go jeszcze bardziej. Zobaczymy w odpowiednim czasie jak to wyjdzie z uczniami. 

W programie Historii, klas pierwszych licealnych mamy caly rozdzial poswiecony okresowi sredniowiecza, ale studiujemy go tylko pod dwoma aspektami: 
- pozycja kosciola katolickiego
- zycie na wsi badz w miescie w okresie Sredniowiecza ( do wyboru)

Poniewaz mieszkamy w miescie, w ktorym pozostalosci po Sredniowieczu jest niewiele, ale jednak kilka jest to nie robie tej lekcji za stolami w klasie tylko organizuje calodniowe wyjscie. Edukacji narodowej na przewodnika nie stac wiec za przewodnika robie ja choc oczywiscie musze i trase i to co chce pokazac i powiedziec bardzo dobrze przygotowac. Stad moja wczorajsza aktywnosc.

W tym roku jednak przygotowuje moim uczniom prawdziwa niespodzianke... umowilam sie z kolezanka z merostwa wczoraj i za sprawa kluczy nalezacych do miasta dotarlam do zamknietego zaulka. Wchodzi sie tutaj z ulicy - Cours Victor Hugo, przez metalowa brame, ktora jest non stop zamknieta na dwie klodki. Po czym schodzi sie po schodach w dol, bardzo krzywych zreszta i omszalych i dociera sie w to miejsce - przestrzen, byla fosa, pomiedzy dwoma rzedami murow obronnych miasta z 13 wieku!

Lataja tutaj szczury, rosnie trawa na wybetonowanym dnie schodzacycm pochylo az do Garonny. Okoliczne domy mieszkalne maja okna wychodzace na to waskie i ciemne podworze, nie maja jednak do niego dostepu. 
Jak przyprowadze tutaj moja klase to licze na to, ze im szczeki z lekka opadna... ze sie tak brzydko wyraze!

Wyrazam tylko moj zal tutaj i publicznie, ze nauczyciele szykujacy takie lekcje jak i ci nie wychodzacy ze szkol i mowiacy dzieciom "otworzcie podrecznik, strona X" otrzymuja taka sama pensje. Ale niezalezenie od tych warunkow wole byc z gatunku tych pierwszych. 

W czwartek kolega przyslal mi raport Komisji europejskiej o najnizszych rocznych zarobkach belfrow w Europie w 2016 roku. Francja sytuuje sie posrodku bo 24 500 euros rocznie, najnizszej pensji dla belfra uczacego w podstawowce brutto oczywiscie. W Luksemburgu to 72 000 euros, w Niemczech ponad 47 000 a w Polsce tylko 5500 euros rocznie. Najgorzej maja Rumunii i Bulgarzy u nich tylko niecale 3500 euros rocznie. 

Tymi dywagacjami koncze niedzielna refleksje czekajac na powrot Antka od kolegi, u ktorego spedzil wczorajszy wieczor, noc i pol dzisiejszego dnia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz